Bartosz Kownacki: MSZ wprowadził w błąd rodziny ofiar katastrofy
Wprowadzanie w błąd bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej zarzucił MSZ pełnomocnik części rodzin Bartosz Kownacki (PiS). Według niego resort próbował stworzyć wrażenie, że zamykanie trumien ze zwłokami ofiar przebiegło zgodnie z procedurami, tymczasem doszło do pomyłki.
28.09.2012 | aktual.: 28.09.2012 17:53
Resort spraw zagranicznych odpiera zarzuty Kownackiego. W przesłanym oświadczeniu Biuro Rzecznika Prasowego MSZ podkreśliło, że resort udzielał rodzinom prawdziwych informacji.
Kownacki powiedział, że w grudniu 2010 roku skierował - jako pełnomocnik części rodzin ofiar - pytania do premiera Donalda Tuska. Odpowiedź nadeszła - według niego - od szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego. - To była zbiorcza odpowiedź z poszczególnych resortów, m.in. była wkładka MSZ w tej sprawie - relacjonował.
Jak podkreślono w oświadczeniu resortu spraw zagranicznych "informacja zawarta we wkładzie MSZ do odpowiedzi na pytania członków rodzin ofiar katastrofy w Smoleńsku jest prawdziwa". "Polscy patomorfolodzy brali udział w wielu czynnościach złożonego procesu, jakim jest identyfikacja. Natomiast podmiotem prawnym odpowiedzialnym za identyfikacje była strona rosyjska, która sporządzała dokument będący rosyjskim odpowiednikiem protokołu identyfikacji zwłok. Dokument ten przekazywany był stronie polskiej" - czytamy.
Pełnomocnik zaprezentował na konferencji to pismo MSZ, w którym resort odpowiedział m.in. na pytanie "czy przy zamykaniu trumien był obecny ktoś z Polaków". Ministerstwo napisało w odpowiedzi: "układaniem ciał wszystkich ofiar katastrofy w trumnach oraz zamykaniem trumien zajmował się polski zakład pogrzebowy (...) wraz z grupą wsparcia pogrzebowego Wojska Polskiego. Podczas tych czynności obecni byli przedstawiciele Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Warszawie, Laboratorium Kryminalistyki Komendy Stołecznej Policji, konsul Ambasady RP w Moskwie oraz ksiądz Henryk Błaszczyk z grupy ratownictwa medycznego".
- Ostatnia wypowiedź ks. Henryka Błaszczyka w programie TVN wskazywała na to, że chociażby przy składaniu zwłok pani Ani Walentynowicz nie uczestniczył. To jest dowód, w jaki sposób przez dwa lata MSZ wprowadzał w błąd rodziny, starając się wywrzeć przekonanie, że cała procedura zamykania trumny przebiegała zgodnie ze wszystkimi procedurami i szereg polskich urzędników daje gwarancję, że nie doszło do żadnej pomyłki - oświadczył Kownacki.
Jego zdaniem obecnie należałoby spytać MSZ, dlaczego do tej pomyłki doszło. - Jeśli polscy urzędnicy uczestniczyliby przy zamykaniu trumny pani Anny Walentynowicz, to przecież do tej pomyłki by nie doszło, bo syn powiedział, w jakim stanie było ciało, jak łatwo było je rozpoznać - mówił Kownacki.
Podkreślił także, że przez wiele miesięcy rodziny ofiar przekonywano, że "zrobiono setki zdjęć z procedury zamykania trumny, wkładania ciał do trumien, że takie zdjęcia będą dostępne rodzinom". Tymczasem - jak mówił - do chwili obecnej bliscy ofiar takich zdjęć nie otrzymali.
Ocenił, że jeśli - jak napisał MSZ - w procesie układania ciał do trumien i ich zamykania uczestniczyli przedstawiciele Zakładu Medycyny Sądowej oraz Laboratorium Kryminalistyki, to były to osoby odpowiedzialne za dokumentację.
Kownacki mówił, że MSZ w piśmie odpowiedział także na pytanie: "dlaczego polscy patomorfolodzy nie byli obecni przy sekcjach i czy strona rosyjska odmówiła?". Resort napisał m.in., że ani przepisy, ani dotychczasowa praktyka w prowadzeniu spraw związanych ze śmiercią obywateli polskich w wypadkach komunikacyjnych i katastrofach, które wydarzyły się za granicą, nie przewidują udziału polskich patomorfologów przy sekcjach zwłok wykonywanych przez lokalne służby medyczne.
"Z uwagi na szczególny charakter katastrofy smoleńskiej, polscy patomorfolodzy przylecieli do Moskwy wraz z panią minister Ewą Kopacz 11 kwietnia i brali udział w identyfikacji zwłok ofiar katastrofy, prowadzonej przez rosyjską prokuraturę" - czytamy w piśmie MSZ.
Kownacki skomentował: "dziś okazuje się, że brali udział tylko przy przygotowaniu do identyfikacji zwłok". - Jeśli brali udział przy identyfikacji zwłok, to nie może być tak, jak mówi pan prokurator (generalny) (Andrzej) Seremet, że odpowiedzialność za identyfikację zwłok spoczywa na rodzinach. Byli polscy urzędnicy, tak wynika z pisma i to oni ponoszą odpowiedzialność za prawidłową identyfikację zwłok - powiedział. Prokurator generalny mówił w czwartek w sejmie, że przyczyną nieprawidłowej identyfikacji dwóch ekshumowanych w ubiegłym tygodniu ciał ofiar katastrofy smoleńskiej było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin.
Kownacki odniósł się też do środowej wypowiedzi marszałek sejmu Ewy Kopacz. Na pytanie, co robili w Smoleńsku polscy lekarze, odpowiedziała, że uczestniczyli w przygotowaniu zwłok do okazania do identyfikacji. - Raz pani minister Kopacz mówi, że brali udział w przygotowaniu tej identyfikacji, innym razem - że w identyfikacji - mówił Kownacki.
W ubiegłym tygodniu prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej: Anny Walentynowicz i - według mediów - Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Powodem ekshumacji były wątpliwości rodziny Walentynowicz oraz Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, czy ciała obu kobiet nie zostały ze sobą zamienione. Badania genetyczne jednoznacznie wskazały, że tak się stało.