Bartłomiej Biskup: Marsz Niepodległości zapunktował szefowi ludowców (OPINIA)
Tegorocznemu świętu Polaków bacznie przyglądali się obserwatorzy życia politycznego. Niektórzy wietrzyli zamieszki. Incydenty były. Ale niewiele.
Dziennikarze zagraniczni również trzymali rękę na pulsie. Przecież ważne jest, jaki przekażą obraz Polski do swoich krajów. Za to nasi politycy z właściwą sobie rezerwą odnosili się do poczynań innych stron sceny politycznej.
Dzisiaj wszyscy powinni mieć zatem powody do zadowolenia, bo tegoroczne święto przebiegło nad wyraz spokojnie.
Zakopywanie podziałów
Zaczynając od polityków, wszyscy podkreślali wagę i konieczność zgody narodowej. Podczas składania wieńców pod pomnikami ojców polskiej niepodległości przywoływali czasy końca pierwszej wojny światowej i znaczenie zakopania podziałów na scenie politycznej, które posłużyło wspólnemu celowi.
Co prawda niektórzy z nich narzekali na podziały wśród Polaków. Jakby zapominając, że sami przyczyniali się wielokrotnie do ich tworzenia. Prezydent Duda w swoim przemówieniu również wielokrotnie odwoływał się do poczucia wspólnoty i poczucia polskości, wielokrotnie dziękując tym, którzy przez lata o nią walczyli i ją budowali.
Andrzej Duda mówił również o błędach i zaniechaniach nie tylko ostatnich lat, ale także, co jest pewną nowością w jego ustach - o błędach II Rzeczypospolitej.
Wszystko to sprawiało wrażenie mowy polityka, który w sposób dojrzały pojmuje swoją rolę i stanowisko, które piastuje. Który zdaje sobie sprawę z tego, że w majowych wyborach potrzeba będzie ponad połowy poparcia głosujących Polaków. Który akcentuje szczególnie mocno elementy łączące.
Spotkanie pod pomnikiem
Ciekawym wydarzeniem, utrzymanym w duchu jedności narodowej, było spotkanie Prezydenta Dudy i lidera Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysława Kosiniak-Kamysza przed pomnikiem Wincentego Witosa, założyciela ruchu ludowego, przed którym obaj składali kwiaty i wspólnie odśpiewali "Rotę".
Lider ludowców również dużo mówił o pojednaniu, współpracy i narodowych powinnościach. Zresztą robi to od dłuższego czasu.
Obaj politycy dzięki takim wspólnym gestom zyskali, chociaż powinny być one raczej normalnością. Kosiniak-Kamysz dzięki takim sytuacjom zyskuje również punkty w przyszłych wyborach prezydenckich wśród kandydatów opozycyjnych.
Marsz zwykłych ludzi
Nie sprawdziły się na szczęście prognozy dotyczące incydentów na Marszu Niepodległości. Marsz przebiegł spokojnie, organizatorzy sprawdzali transparenty wcześniej, było mniej osób niż rok temu, ale zwykli ludzie i rodziny z dziećmi znowu w tym roku mogły poczuć się bezpiecznie, Nie być napiętnowane z powodu wybryków grupki politycznych radykałów.
Przezorny brak patronatu i udziału w tym wydarzeniu najważniejszych polityków (także jeśli chodzi o marsze przeciwników), również na pewno wpłynął uspokajająco na atmosferę marszu.
Swoje zrobiła też policja, "dmuchając na zimne" i zawczasu rozdzielając miejsca, w których mogły się spotkać pochody o przeciwstawnych poglądach. Drobne incydenty na trasie nie zakłóciły spokojnego przebiegu wszystkich dzisiejszych warszawskich manifestacji.
Czas spokoju
Po ostatnich burzliwych i piętnowanych w mediach obchodach Święta Niepodległości oraz wyczerpującej kampanii wyborczej mieliśmy dzisiaj zatem czas spokoju i prawie że politycznego pojednania. I bardzo dobrze, że w czasie tak uroczystym politycy nie epatowali Polaków swoimi sprawami i dzielącymi ich różnicami. Dobrze, że taki czas uspokojenia się zdarzył.
Tegoroczny Marsz Niepodległości kończy to w miarę spokojny politycznie miesiąc. Na horyzoncie mamy dni bardziej burzliwe: posiedzenia Sejmu i Senatu.
A na wiosnę wybory prezydenckie. Atmosfera będzie robić się coraz gorętsza.