Bardzo drogi projekt - 388 tys. zł z miejskiej kasy dla architekta
Niemal 388 tysięcy złotych ma otrzymać z miejskiej kasy architekt Czesław Bielecki. To wynagrodzenie za projekt pomników mających upamiętniać 60. rocznicę likwidacji łódzkiego getta. Bielecki nie musiał wygrywać żadnego konkursu. Dostał zlecenie od prezydenta Jerzego Kropiwnickiego.
Wypłatę dla architekta ma zatwierdzić Rada Miejska. Łódzcy radni zastanawiają się jednak, czy to nie za duża kwota.
- To przesada - mówi Fabian Obzejta, wiceprzewodniczący klubu radnych SLD. - Musimy przede wszystkim zapytać pana prezydenta, czy nie można było zrobić konkursu i zapłacić mniej.
- Taka kwota robi wrażenie - przyznaje Paweł Frankowski, szef klubu radnych Samoobrony. - Szczególnie przy obecnych kłopotach finansowych miasta.
Rzecznik prasowy prezydenta nie chciał komentować proponowanej wysokości wynagrodzenia architekta.
- To wynagrodzenie za wszystkie fazy projektu. Mieści się w stawkach rynkowych - uważa Czesław Bielecki. - Kwotę taką zawarliśmy w umowie. Jest ona warunkowa, zależna od zgody Rady Miejskiej.
Pomniki łódzkiego getta projektu Czesława Bieleckiego to "Pomnik Zagłady - Stacja Radegast", "Wejście na teren dawnego Getta i Most", oraz "Pomnik Polaków odznaczonych Medalem Yad Vashem". Projekt prezentował niedawno w Izraelu i w Niemczech prezydent Kropiwnicki. Zyskał tam ponoć zapewnienie, że znaczną część kosztów realizacji (szacowanych na ok. 5 mln złotych) pokryje strona izraelska i niemiecka.
Znanego łódzkiego architekta Marka Janiaka porusza fakt, że projekt nie jest szerzej znany. - Przed realizacją, powinno go obejrzeć środowisko plastyków - mówi Janiak. - Nie chciałbym, by powtórzyła się kłopotliwa sytuacja z kontrowersyjnymi instalacjami Marcela Szytenchelma na Piotrkowskiej.
(kow)