Barański: "Trybuna" nie jest organem Rywina
Nie jesteśmy ani organem Lwa Rywina, ani nikogo innego; wypowiedzi redaktora Adma Michnika dotyczących "Trybuny" słucham z niejakim zażenowaniem - powiedział w sobotę Marek Barański p.o. redaktora naczelnego "Trybuny".
15.02.2003 | aktual.: 15.02.2003 13:06
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik powiedział w sobotę przed komisją śledczą, że uważa "Trybunę" za organ Lwa Rywina, a publikacje tego dziennika dotyczące tzw. afery Rywina "są fragmentem tego puzzla, prawdziwej wiedzy o tym, co wydarzyło się i się wydarza nadal w sprawie, o której rozmawiamy".
"Słucham wypowiedzi pana redaktora Adama Michnika skierowanych pod adresem 'Trybuny' z niejakim zażenowaniem, by nie powiedzieć ze zdumieniem. Bo wynika z nich, że chciałby on mieć monopol, być jedynym sprawiedliwym w tej sprawie" - powiedział Barański.
Dodał, że "tak być nie może" i m.in. Michnik "walczył o to żeby ludzie mogli mówić swoim głosem". W opinii Barańskiego, Michnik "wyraźnie chciałby, żeby w tych sprawach 'Trybuna' mówiła głosem 'Gazety Wyborczej'".
"My nie jesteśmy ani organem pana Lwa Rywina, ani nie jesteśmy niczyim organem. On sam się nie może zdecydować - raz mówi, że jesteśmy organem Rywina, raz że jesteśmy organem SLD. Gdybyśmy byli organem SLD - partii, która rządzi, która ma 160 tys. członków, stalibyśmy pod względem finansowym znacznie lepiej niż stoimy. Więc to są po prostu śmieszne, żenujące rzeczy" - powiedział Barański.
Dodał, w sprawie afery Rywina prasa ma prawo pytać i dociekać. "My jesteśmy częścią prasy. Ma wątpliwości 'Rzeczpospolita', mają wątpliwości publicyści prawicowi, ma wątpliwości 'Trybuna'" - powiedział Barański.
Według niego, te wątpliwości biorą się z "niechlujstwa i z braku precyzji 'Gazety Wyborczej'". "Miało być spisane wszystko, okazało się, że jest spisane nie wszystko. I tak to się zaczęło. Redaktor Michnik mówi, że premier jest poza wszelkimi podejrzeniami, jego zastępca redaktor Rawicz mówi, że 'myśmy podpowiadali premierowi, żeby zawiadomił prokuraturę, premier nie chciał tego zrobić'. Takich niespójności jest więcej. Mamy prawo o tym pisać. Piszemy, niczego nie knujemy za plecami" - dodał.
Barański powiedział, że wątpliwości "Trybuny" mają podstawę w tym, co zostało napisane, powiedziane, bądź w tym czego dowiedzieli się dziennikarze.
"Jeśli wchodzimy w posiadanie zdjęcia, na którym pani Rapaczyńska (prezes Agory) i pan Rywin są w sytuacji kordialnej, jeśli z tego zdjęcia bucha radość i śmiech, no to czy my nie mamy prawa zapytać o co tu chodzi. Byli to ludzie, widać ze zdjęcia, zaprzyjaźnieni, robili ze sobą interesy. Co się nagle stało?" - mówił Barański.
"Jeśli pytam, czy każę pytać dziennikarzom, znanych warszawskich adwokatów o komentarz na temat pozycji prawnej Rywina, to ja instruuję Rywina? Przecież to są bzdury, które pan redaktor był łaskawy opowiadać" - dodał.
Barański powiedział, że zdaje sobie sprawę z wielkiego stresu jaki przeżywa redaktor naczelny "GW". "On w swoim przekonaniu ujawnił wielką aferę. Staje przed komisją śledczą jako pierwszy w ogóle dziennikarz w Polsce. To jest wielkie przeżycie, wielki stres i ja nie mogę odpowiadać na każde jego słowo, na każdą zaczepkę, bo ja rozumiem ten jego wielki stres" - powiedział.
Barański dodał, że Michnik "jest postacią barwną, ma barwny język". "Gdybyśmy się mieli czepiać tych barwności to byśmy się ośmieszali, słuchamy ich z przyjemnością" - powiedział. (an)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! „Rywingate” - przykład pospolitej próby korupcji, czy też afera polityczna na najwyższych szczeblach władzy. Apogeum choroby czy początek kuracji? Sprawa zostanie wyjaśniona i sprawca (lub sprawcy) skazany?
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.