Barack Obama odwiedził poszkodowanych przez huragan Sandy
Prezydent Barack Obama odwiedził Staten Island - jeden z najbardziej zniszczonych przez huragan Sandy rejonów Nowego Jorku. Obiecał pomoc federalną, ale zastrzegł, że nie nastąpi to od razu.
15.11.2012 | aktual.: 16.11.2012 01:55
W 17 dni po cyklonie tysiące ludzi wciąż pozbawionych jest dostaw energii elektrycznej. Nie działa ogrzewanie, nieczynne są telefony. Tysiące nowojorczyków albo straciło domy, albo nie nadają się one do zamieszkania.
Przed przybyciem na Staten Island Obama, oglądał z helikoptera m.in. położone nad Atlantykiem tereny zalanego w trakcie huraganu rejonu Rockaways, gdzie mieszka także sporo Polaków oraz strawionego pożarem Breezy Point. Na Staten Island prezydent rozmawiał z rodzinami, które najbardziej ucierpiały.
Pomoc dla ofiar cyklonu
Obama obiecywał dalszą pomoc federalną dla ofiar choć zastrzegł, że jej dostarczenie może potrwać. - Jestem tutaj dzisiaj i będę także w przyszłości, aby zapewnić, że podjęte zobowiązania zostaną wypełnione - zaręczał Obama.
Z oficjalnych danych wynika, że Sandy zabił co najmniej 120 osób, a straty szacowane są na 50 miliardów dolarów, w tym 33 w samym stanie Nowy Jork. Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego (FEMA) dysponuje obecnie środkami w wysokości ok. 8,1 mld. dolarów i niezbędne są decyzje Kongresu dla ich zwiększenia.
Prezydent dziękował za wysiłki podejmowane w trudnych chwilach przez władze Nowego Jorku a także strażaków, policję, ekipy pogotowia ratunkowego i oczyszczania miasta. Wyraził wdzięczność woluntariuszom, którzy przybyli z całej Ameryki, a także z Kanady. Przyznał, że mimo wysiłków wiele zostało jeszcze do zrobienia i nie wszyscy są usatysfakcjonowani z tempa odbudowy.
- Takie ciężkie czasy, jak obecnie przypominają nam, że jesteśmy razem i musimy sobie wspólnie pomagać - zaznaczył. Prezydent ocenił, że zostało jeszcze wiele do zrobienia, ponieważ ludzie wciąż nie mają ogrzewania, energii elektrycznej, żywności, mieszkań, a wiele dzieci nie wznowiło nauki w szkołach.
Pomoc rządu amerykański przywódca podzielił na krótkoterminową w celu zaspokojenia najpilniejszych, natychmiastowych potrzeb oraz odbudowę zakrojoną na dłuższą skalę. Przyrzekł opracowanie planu, który zostanie skoordynowany z lokalnymi władzami.
Obama zapowiedział, że niezależnie od FEMA, odpowiedzialny za odbudowę będzie minister mieszkalnictwa i rozwoju miast Shaun Donovan. Jak dodał, wraz Kongresem będzie pracował nad zdobyciem odpowiednich środków.
Otucha nie wystarczy
Wielu mieszkańców Staten Island, szczególnie mieszkających na terenach w pobliżu oceanu wciąż nie może powrócić do domów. Zdaniem księdza Jacka Woźnego z parafii Św. Stanisława Kostki na Staten Island, obszary nawiedzone huraganem wyglądają obecnie nawet gorzej aniżeli w dwa dni po przejściu Sandy.
- Ulice są zablokowane przez buldożery, pełno jest gruzu i powyrzucanych z domów zniszczonych rzeczy - powiedział. Dodał, że dotychczasowa pomoc, w tym także od wielu ochotników, jest olbrzymia, ale wobec ogromu szkód, stanowi tylko kroplę w morzu.
Niektórzy mieszkańcy Staten Island sfrustrowani utrzymującym się ciężkim położeniem przypominali w dniu wizyty Obamy, że na niego głosowali, a obecnie przyszła pora na to, by im zagwarantował konkretne wsparcie.
- Cokolwiek by nie mówił prezydent, to otucha nie wystarczy. Ludziom potrzebne są już teraz pieniądze na odbudowę zniszczeń. Wielu nie ma ubezpieczenia od powodzi, a robi się zimno. Nie mają też funduszy na remont zdewastowanych domów i mieszkań i na zakup zniszczonych pieców do ogrzewania - podkreślała w rozmowie mieszkanka Staten Island Agata Jagielska.