Bankomatowi złodzieje przed sądem
Dla pięciu mężczyzn oskarżonych o
bezprawne wyprowadzenie ze 180 różnych kont bankowych w Polsce ponad 200
tysięcy złotych prokurator zażądał od pięciu do dziewięciu lat więzienia.
Pieniądze wypłacali dzięki sprzętowi zainstalowanemu w bankomatach, który umożliwił im poznanie kodów poszczególnych kart.
Na ławie oskarżonych zasiadają: Mariusz M., Michał C., Andrzej R., Maciej P. i Arkadiusz P. Pomysłodawcą całego "przedsięwzięcia" był Mariusz M. Podczas procesu wyjaśniał, że o możliwości podrabiania kart dowiedział się z czasopisma. Natomiast informacje o kodach i zabezpieczeniach znalazł w internecie.
Prokurator Robert Łęcki powiedział, że oskarżeni montowali w bankomatach różnych banków w całej Polsce listwy z minikamerami i nadajnikami radiowymi, dzięki którym rozpoznawali kody kart bankomatowych. Kamera była zainstalowana na listwach z nazwami banków tuż nad klawiaturą. Natomiast specjalny skaner do odczytywania danych z paska kart bankomatowych umieszczali tuż pod miejscem, gdzie wkłada się kartę.
Sami przestępcy siedzieli nieopodal bankomatu w aucie. W samochodzie z przyciemnionymi szybami mieli zamontowany zestaw do odbioru i nagrywania obrazu wysyłanego przez minikamerę. To wszystko podłączone było do laptopa, który zapisywał dane na dyskietkach. Później, już w domach, tworzyli własne karty bankomatowe ze skradzionymi kodami.
W sumie dzięki tej metodzie okradli 180 kont różnych osób z całej Polski. Mężczyźni wybierali pieniądze m.in. w Bydgoszczy, Wrocławiu, Łodzi, Poznaniu i Jeleniej Górze.