Banki wiedzą o nas coraz więcej
Banki chcą więcej o nas wiedzieć. Dłużej
przechowują nasze historie kredytowe, a ostatnio penetrują nawet
prywatne "czarne listy". I coraz więcej klientów skazują na
wieloletnią kredytową banicję - pisze "Gazeta Wyborcza".
24.02.2007 | aktual.: 24.02.2007 07:00
Apetyt bankowców na informacje o naszej przeszłości jest nienasycony. Już teraz mogą oni przez pięć lat przechowywać dane o tym, że nie zapłaciliśmy jakiejś raty lub spóźniliśmy się z uregulowaniem odsetek od kredytu. Wiosną wejdzie w życie prawo, które pozwoli bankom przechowywać dane o nierzetelnych kredytobiorcach przez 12 lat.
Bankowcy mówią o konieczności lepszego badania ryzyka kredytowego. Ich zdaniem ochrona przed nierzetelnymi kredytobiorcami jest w interesie uczciwych klientów. Ale czy nie zapędzają się zbyt daleko? - zastanawia się dziennik.
Bankowcom nie wystarczają już informacje z BIK o naszych starych i bieżących kredytach. Chcą też wiedzieć, czy terminowo opłacamy rachunki za prąd, gaz, telefon. Te informacje zbierają tzw. biura informacji gospodarczej. To prywatne firmy, do których wierzyciele - np. firmy telekomunikacyjne, spółdzielnie mieszkaniowe - mogą zgłaszać swoich dłużników. Na listę można trafić, mając trzymiesięczne zadłużenie o wartości minimum 300 zł - podaje "Gazeta Wyborcza".
Do niedawna takie "czarne listy" nie były dla banków interesujące. Teraz to się zmienia. Mamy już podpisane umowy z kilkunastoma instytucjami finansowymi - mówi rzecznik KRD Andrzej Kulik. (PAP)