Bandyta zrezygnował z napadu, by ratować kobietę
Bandyta, który na Florydzie obrabowywał właśnie sklep, bardzo się zmartwił, kiedy sprzedawczyni zaczęła się skarżyć na ból w klatce piersiowej i powiedziała mu, że chyba ma atak serca. Litościwy rabuś pozwolił kobiecie wezwać pogotowie.
Jak donosi Associated Press, zamaskowany i uzbrojony mężczyzna sterroryzował bronią 60-letnią Mary Parker i zażądał kluczy do sejfu. Wtedy kobieta nagle poczuła się bardzo źle.
Prawdopodobnie będę miała atak serca - powiedziała pani Parker i poprosiła napastnika o pomoc.
Ojej, proszę pani, proszę, niech to nie będzie atak serca - zmartwił się bandyta i pozwolił kobiecie zatelefonować na pogotowie.
Pani Parker powiedziała operatorce pogotowia o swoim stanie, ale nie wspomniała o napadzie. Bandyta zgarnął 30 dolarów i kilka paczek papierosów, przypadkowemu klientowi, który właśnie wszedł do sklepu, kazał się zamknąć w chłodni na napoje, przeprosił panią Parker, życzył jej miłego dnia i uciekł.
Według informacji policji, sprzedawczyni wyszła z opresji bez szwanku.