Bandyta zapłaci policji?
Były żołnierz Legii Cudzoziemskiej Radosław P. postrzelił dwóch policjantów z Częstochowy. Teraz komendant śląskiej policji chce od niego zwrotu pieniędzy za ich leczenie. Precedensowy proces będzie toczył się w poznańskim sądzie.
12.06.2004 10:16
Ta zbrodnia pięć lat temu wstrząsnęła całą Polską. Dwudziestoparoletni Radosław P. grasował na Śląsku. Mężczyzna pochodzi wprawdzie z Poznania, ale od dawna tułał się po całej Europy. W końcu trafił do Francji i Legii Cudzoziemskiej, gdzie przeszedł ekstremalne szkolenie. Gdy wrócił do Polski bez powodu zaczął zabijać. Jego śmiertelną ofiarą padł 16-letni chłopiec, a inny nastolatek został ciężko ranny. Dlaczego? Radosław P. powiedział później tylko, że chciał sobie postrzelać do żywego celu! Proces zbrodniarza już dawno się zakończył. Radosław P. został skazany na dożywocie. Okazuje się jednak, że znowu będzie musiał stanąć przed sądem. Tym razem w procesie cywilnym.
Strzelał do policjantów
Po kilku dniach swojej tragicznej eskapady niedawny żołnierz Legii Cudzoziemskiej wpadł w zasadzkę. 30 czerwca 1999 roku w Częstochowie zabójcę usiłowali zatrzymać dwaj tamtejsi policjanci Janusz R. i Artur T. Radosław P. nie zamierzał się poddać. Był uzbrojony w pistolet maszynowy "skorpion", z którego strzelał do funkcjonariuszy. W trakcie późniejszego śledztwa ustalono, że bandyta nacisnął spust pistoletu co najmniej dziewięć razy. Obaj policjanci zostali ciężko ranni. Janusz R. miał uszkodzone płuca, śledzionę, nerki. Natomiast Artur P. po postrzeleniu w klatkę piersiową miał masywną odmę płucną i krwotok wewnętrzny.
Policjanci przeżyli tylko dlatego, że natychmiast udzielono im pomocy lekarskiej. Ich rehabilitacja trwała jednak siedem miesięcy.
Pozew komendanta
W lutym tego roku do wydziału XII cywilnego Sądu Okręgowego w Poznaniu wpłynął niecodzienny pozew. Śląski komendant policji pozwał Radosława P. Domaga się od bandyty zapłaty 40 tysięcy 995 złotych i 30 groszy.
Na tyle wyceniono wszystkie koszty poniesione w związku z postrzeleniem częstochowskich policjantów. Wchodzą w to między innymi odszkodowania jakie im wypłacono. Artur P. otrzymał ponad 7 tysięcy złotych, a Janusz R. niemal dwa razy więcej. Policjanci przez ponad 200 dni byli także niezdolni do służby, ale otrzymywali wynagrodzenia. W sumie po około 10 tysięcy złotych. Komendant śląskiej policji chce zwrotu również tych pieniędzy. - Powód (komendant - red.) wzywał pozwanego do zapłaty, który nie zajął stanowiska w tej sprawie - uzasadniał niecodzienny pozew radca prawny Marek Stężała W uproszczeniu oznacza to, że były żołnierz Legii Cudzoziemskiej nie zareagował na wysyłanego do niego pisma.
Dla sądu precedens
Pierwsza rozprawa odbędzie się we wtorek 22 czerwca. Dlaczego jednak proces będzie toczył się przed poznańskim sądem. - Tutaj zameldowany jest pozwany - wyjaśnia sędzia Maria Taront, przewodnicząca wydziału, która przyznaje, że mimo wieloletniego doświadczenia wcześniej z podobną sprawą się nie spotkała. - Jest to bez wątpienia precedens. Do tej pory raczej ofiary przestępstw domagały się zapłaty, ale nie policja.
Radosław P. przebywa obecnie w Zakładzie Karnym w Rawiczu. Należy do więźniów określanych jako szczególnie niebezpieczni. Nie ma dla niego żadnej pracy. - I nie zanosi się, aby taka znalazła się w najbliższym czasie. Szanse są minimalne - przyznaje Marek Jop, dyrektor rawickiego więzienia.
Jak sprawuje się Radosław P.?
- Nie mogę o nim powiedzieć nic dobrego - dodaje krótko Marek Jop. Matka bandyty jest pracownikiem naukowym jednej z poznańskich uczelni. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nie zerwała kontaktu z synem i odwiedza go w więzieniu. Czy ewentualnie przyznane komendantowi śląskiemu pieniądze można ściągnąć od rodziny bandyty? - Nie. Radosław P. jest pełnoletni i sam ponosi odpowiedzialność - wyjaśnia sędzia Taront.
podinsp. Andrzej Gąska rzecznik komendanta śląskiej policji
- Dla nas nie jest to precedens. W Katowicach podobne sprawy już się zdarzały i koledzy z Poznania powinni także spróbować. Radosław P. skazany jest na dożywocie i wyegzekwowanie od niego pieniędzy rzeczywiście może być trudne. Inni sprawcy napaści na policjantów otrzymują jednak łagodniejsze wyroki. Wracają później na wolność, podejmują pracę i mają źródło dochodu.
Adrian Merk