ŚwiatBandyta z poparciem... 96%

Bandyta z poparciem... 96%

Przeszedł drogę od kryminalisty do prezydenta. Pomógł mu w tym słynny kosmonauta. Właśnie skończył 60 lat. Historię Wiktora Janukowycza opisuje dla Wirtualnej Polski Katarzyna Kwiatkowska.

Bandyta z poparciem... 96%
Źródło zdjęć: © AFP

13.07.2010 | aktual.: 13.07.2010 14:30

Największe wrażenie robią gacie. Brunatno-różowe pantalony. Wiszą na drzwiach starej szafy, nie wiadomo czyje – stali lokatorzy wynieśli się stąd już dawno. Teraz zaglądają tu miejscowi narkomani i zagraniczni dziennikarze. Była już telewizja Al Jazeera i brytyjski "Financial Times".

Półsierota

Staruszka ze złotym zębem uśmiecha się dobrotliwie – jakież to życie jest zaskakujące! Nigdy by nie pomyślała, że Wicia, ten oberwaniec i półsierota, który latał po podwórku na głodniaka, bo macocha złą kobietą była, zostanie prezydentem i ona – baba Gala – będzie pokazywać przyjezdnym jego dom rodzinny, a właściwie to, co z niego zostało: dziurawy płot, powybijane szyby, odrapane ściany, krzaki i chaszcze.

Posesja należy do przyrodnich sióstr ukraińskiego prezydenta, z którymi ten nie utrzymuje kontaktów. Dom jest murowany, a nie z drewna i wszystko wskazuje na to, że rodzina nie cierpiała skrajnej nędzy. Tyle, że „Wicia” miał się o wiele gorzej. Po śmierci matki ojciec ożenił się po raz drugi. Chłopiec mieszkał razem z babcią w przybudówce i był na jej utrzymaniu.

Olga Siemionowna Janukowycz, z zawodu pielęgniarka, zmarła, gdy syn miał dwa lata. Odrzucony przez ojca dzieciak mieszkał z przyrodnią rodziną na jednym podwórku.

Wychował się w Jenakijewie, mieście zbudowanym wokół fabryki wyrobów metalowych, tak ogromniej, że po jej terytorium trzeba poruszać się autobusami. Powietrze psują tu kominowe wyziewy w kolorach tęczy. Jak to w Donbasie.

Donbas czyli Donieckie Zagłębie Węglowe, bogaty w złoża węgla kamiennego okręg przemysłowy na wschodzie Ukrainy. Tutaj kierowano przestępców i zdrajców radzieckiej ojczyzny na przymusowe roboty w kopalniach. Choć przestępstwa były pospolite a „zdrady” lekkiego kalibru, mieszkańcy Donbasu po dziś dzień uważani są za ludzi z genetyczną skłonnością do łamania prawa.

Fiodora Janukowycza do Jenakijewa skierowano z północnej Białorusi. Nie wiadomo dokładnie, za co – podobno podczas niemieckiej okupacji służył w miejscowej policji. Raczej nie była to kolaboracja, bo za nią groziła czapa, albo przynajmniej Sybir. Być może jednak miał do ukrycia wystarczająco dużo, by jego syn nauczył się, że o wstydliwej przeszłości trzeba milczeć za wszelką cenę.

Droga usłana kamieniami

Baba Gala ma rację – kto by pomyślał, że człowiek z zabitej prowincji, po dwóch odsiadkach, które zaliczył zanim jeszcze porządnie wszedł w dorosłość, swoje sześćdziesięciolecie przywita na ulicy Bankowej w Kijowie, w eleganckim gabinecie głowy państwa. Z jenakijewskiej Piwnowki wiedzie tu długa, usłana kamieniami droga.

Życiorys Janukowycza - ukraińska wersja amerykańskiego mitu „od pucybuta do milionera” - intryguje wielu. Dla zwolenników niebywały awans człowieka z nizin społecznych jest dowodem na jego żelazną wolę i niezłomny charakter. Dla wrogów potwierdzeniem pogłosek o podejrzanych związkach ze służbami specjalnymi i środowiskiem przestępczym. Przeciwnicy wskazują na sojusz z najbogatszym Ukraińcem Rinatem Achmetowem, który swą biznesową karierę rozpoczynał w Doniecku w burzliwych latach dziewięćdziesiątych, gdzie krew lała się często, a prawdziwe pieniądze można było zarobić jedynie w szarej strefie (zwolennicy ripostują, że współpraca Janukowycza, który w 1996 r. został wicegubernatorem Doniecka z Achmetowem wprowadziła do miasta upragniony przez mieszkańców spokój).

Mimo dziennikarskich śledztw przeszłość czwartego prezydenta Ukrainy nadal otacza nimb tajemnicy, plotek i niedomówień, dając pole do spekulacji i czarnego PR.

Bandyta z poparciem 96%

Nawet na drzwiach jednego z jenakijewskich urzędów, ktoś dopisał na wyborczej naklejce „Bandyta powinien siedzieć z więzieniu!”. I co najdziwniejsze, nikt tego nie zamazał, choć 96% tutejszych wyborców poparło swojego ziomka, a w miejscowym muzeum i w szkole, której się uczył, z dumą prezentują wystawy poświęcone „najlepszemu z synów tej ziemi”. Rzecz jasna o odsiadkach nikt tu oficjalnie nie wspomina.

W 1967 r., siedemnastoletni Wiktor Janukowycz został skazany za grabież z użyciem przemocy i osadzony w poprawczaku na pół roku. Po powrocie do Jenakijewa podjął pracę w największej fabryce w mieście, jednak już w 1970 r. wrócił za kratki za pobicie ze skutkiem trwałego uszkodzenia ciała. Tym razem odsiedział dwa lata.

Wydawałoby się, że młody recydywista sam na sobie postawił krzyżyk. Jednak czarne chmury nad głową przyszłego prezydenta nieoczekiwanie zaczęły się rozpraszać, kiedy wyjściu z więzienia ożenił się z poznaną w 1969 r. Ludmiłą Dawidową. Rok później miejscowy sąd przedterminowo przywrócił mu pełnię praw radzieckiego obywatela, dzięki czemu mógł m. in. podjąć zaoczne studia na politechnice. Przewodniczącym jenakijewskiego sądu był wujek Ludmiły, brat jej matki, Aleksandr Sażyn.

- Wiktor trafił do arystokratycznej rodziny i to wpłynęło na jego przyszłość – powiedziała dziennikarce „Gazety po ukraińsku” Swietłana Czubar, chrześnica teściowej prezydenta.

Pomocna żona

Zdaje się, że polityk wiele zawdzięcza swej, dziś wyśmiewanej wszem i wobec, żonie (to ona w 2004 r. podczas wiecu w Doniecku powiedziała, że uczestnikom Majdanu rozdaje się nafaszerowane narkotykami pomarańcze). Sąsiedzi mówią, że dzięki teściowej, która opiekowała się chorą matką Gieorgija Bieregowoja, Janukowycz miał okazję poznać bohatera Związku Radzieckiego, słynnego kosmonautę, który, jak się okazało, utorował mu drogę kariery.

As gwiezdnych przestworzy poprosił doniecki sąd o powtórne rozpatrzenie spraw karnych swego podopiecznego. Prezydium sądu apelacyjnego przychyliło się jego prośby i w 1978 r. uniewinniło Janukowycza. Z czystym kontem i rekomendacją od Bieregowoja przyszły prezydent został przyjęty do partii, bez czego o dalszych awansach mógłby jedynie pomarzyć. Bez pomocy Bieregawoja, Janukowycz zapewne nie siedziałby dziś w gabinecie na Bankowej, przyjmując życzenia urodzinowe od możnych tego świata.

Katarzyna Kwiatkowska dla Wirtualnej Polski

Autorka jest absolwentką stosunków międzynarodowych o specjalności wschodoznawstwo. Członkiem zespołu redakcyjnego Res Publiki Nowej, ekspertem ds. państw Wspólnoty Niepodległych Państw Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, korespondentem ukraińskiego tygodnika "Kraina".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)