PolskaBandycka jesień

Bandycka jesień


W Łodzi codziennie notuje się przeciętnie sześć rozbojów i napadów ulicznych. Niemal co trzeci sprawca to nieletni. Liczba rozbojów w mieście od stycznia do października wzrosła w niektórych rejonach miasta nawet o 20 – 37 proc. Tylko co czwarty sprawca napadu zostaje zatrzymany.

Od początku roku policja zanotowała już ponad 2 tys. rozbojów. Wykryto 580 sprawców. Tylko niewiele ponad 200 z nich zostało aresztowanych.

Nikt już nie kryje, że Łódź opanowała fala ulicznych napadów. Policja uspokaja, że nie ma mowy o eskalacji przemocy, ale miejsc, w których przebywanie staje się niebezpieczne, stale przybywa. Ofiarą napadu można się stać w tramwaju, autobusie, na przystanku MPK, przed bankiem, w bramie. Przestępcy atakują w miejscach ustronnych, licząc, że zanim ktoś usłyszy krzyk ofiary, oni już będą daleko. Nie unikają ataku na ludzi także w biały dzień, w środku miasta. Po kradzieży wtapiają się w tłum.

Na ul. Czerwonej pijana osiemnastolatka pobiła przechodzącą kobietę tylko dlatego, że ta nie chciała jej dać złotówki. Na ul. Pomorskiej pokrzywdzony razem z bratem zatrzymali agresywnego 19-latka, żądającego pieniędzy. Kiedy napastnik nic nie wskórał, a w sukurs napadniętemu przyszedł brat, usiłował pokłuć ich nożem. Na ul. 6 Sierpnia dwaj nastolatkowie napadli 19-latka, zastraszyli go i wymusili od niego 20 zł.

To tylko trzy przykłady, o których wczoraj informowała policja. Sprawców tym razem udało się zatrzymać.

– Nie można radzić ludziom, żeby nie chodzili po ulicy, nie korzystali z telefonów, czy nie nosili torebek – przyznaje Witold Kozicki, rzecznik KWP w Łodzi. – W ślad za takimi radami musi iść aktywność policji i rosnąć liczba pieszych patroli w mieście.

Od niedawna na patrole w mieście wychodzi pięć kompanii z odziałów prewencji (łącznie ponad 300 funkcjonariuszy). Jeśli to nie wystarczy, trzeba będzie sięgnąć po posiłki do policyjnych biur w komendach przy Sienkiewicza i Lutomierskiej.

(maj)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)