Bandyci zastraszają świadka pod okiem policji

Mieszkaniec Krakowa, który wystąpił przeciw
bandytom terroryzującym okolicę, musiał ukryć rodzinę na wsi, a
sam śpi u znajomych. Mimo zapowiadanych przez policję "działań
zabezpieczających" zniszczono mu samochód i spalono mieszkanie -
pisze "Gazeta Wyborcza".

Gdy wybuchł pożar, Paweł Witkowski był akurat w prokuraturze. Próbował dowiedzieć się, dlaczego ta nic nie robi w sprawach przestępstw, które zgłaszał policji.

Według "Gazety" Witkowski w 2001 r. świadczył w sądzie grodzkim przeciw młodym ludziom urządzającym burdy na ulicy. Odtąd bandyci próbują go zastraszyć, a policja umarza jedno po drugim dochodzenia lub odmawia ich wszczęcia. Powody zawsze te same - niewykrycie sprawców, brak znamion przestępstwa. (jask)

Więcej: rel="nofollow">Bandyci zastraszają świadka pod okiem policjiBandyci zastraszają świadka pod okiem policji

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)