Bandyci żądają pieniędzy
Więzień z Dolnego Śląska domaga się od
państwa 12 mln zł odszkodowania, czyli prawie 6 tysięcy
przeciętnych miesięcznych pensji - informuje "Fakt" i wyjaśnia, że
powodem pozwu jest... brak powierzchni życiowej. Więzień ma bowiem
w celi mniej niż przepisowe trzy metry kwadratowe na głowę, więc
źle mu się siedzi.
24.01.2005 | aktual.: 24.01.2005 07:21
Na niezły zarobek ma też ochotę pewien więzień z Koszalina. Chce 350 tys złotych, bo koledzy w celi palą papierosy, a jemu to szkodzi. Władze więzienne tłumaczą, że gdy ich podopieczny rozpoczynał odsiadkę, deklarował, że jest palący. Ale przestępca się tym nie przejmuje.
Wyjątkowo wytrwały okazał się jeden z pierwszych więźniów, którzy poskarżyli się na ciasnotę za kratkami. Zaczął słać pisma do sądów prawie 10 lat temu. W końcu dotarł aż do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. I ma szansę wygrać. Bo europejska norma na więźnia to 4 metry kwadratowe. - Skoro ja siedzę za łamanie prawa, to życzę sobie, żeby ustalone przepisy były w więzieniu przestrzegane, wyjaśnił "Faktowi" i dodał, iż po wstąpieniu do UE tak bardzo poczuł się Europejczykiem, że postanowił walczyć o swoje.
Jak podaje "Fakt" polscy kryminaliści masowo ślą pisma do sądów i żądają gigantycznych odszkodowań za złe warunki odsiadki. W tym roku wysmażyli już kilkadziesiąt takich pozwów.
Utrzymanie każdego więźnia kosztuje nas, podatników, 1500 złotych miesięcznie. A im do reszty poprzewracało się w głowach - alarmuje gazeta. (PAP)