ŚwiatBandyci byli bez pracy i mieli długi

Bandyci byli bez pracy i mieli długi

Trzej obywatele Niemiec, którzy 2 kwietnia obrabowali bank w Uelzen (północno-zachodnie Niemcy) i uciekając samochodem przed policją - z pieniędzmi i zakładniczką - dojechali przez Polskę do Równego na Ukrainie, mieli długi i żyli z zasiłku.

10.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Andrei Kremer i Vitaly Gert opowiadają na łamach środowych Kijewskich Wiedomosti, że głównym motywem napadu była zła sytuacja materialna i brak perspektyw na lepsze życie.

Kremer, Gert i ich przywódca Artur Fischer przebywają w areszcie śledczym w Równem, po tym jak w ubiegłą środę (3 kwietnia), po negocjacjach, zgodzili się wypuścić zakładniczkę i poddać się ukraińskiej milicji.

Jak opowiada Kremer do napadu przygotowywali się od stycznia. Wybrali konkretny bank, w którym kiedyś pracował Fischer. Kremer chciał pomóc zadłużonym rodzicom, których oszukała firma budowlana. Gert ma 15 tys. euro długu - wziął meble na kredyt, a potem, podobnie jak Kremer - stracił pracę.

W napadzie użyli pistoletów gazowych, choć tylko jeden był naładowany. Byli zaskoczeni, że policja przyjechała już po pięciu minutach. Kremer powiedział, że chcieli dojechać do Rosji i tam się "zamelinować". Do zmiany decyzji przekonało ich "ludzkie zachowanie ukraińskiej milicji".

Fischer i Kremer byli zdecydowani poddać się niemieckiej policji, gdy dojeżdżali do polskiej granicy. Jednak Gert, gdy zobaczył, że na przejeździe jest szlaban krzyknął bez zastanowienia "taranujemy" i pojechaliśmy dalej. (...) Potem, w Polsce, policja w pewnym momencie zaczęła strzelać. Pewnie w powietrze. Baliśmy się strasznie. Naprawdę myśleliśmy, że nas zastrzelą, opowiada Kremer.

Po rabunku worek z pieniędzmi rzucili do bagażnika, a potem nie mieli nawet okazji, by je przeliczyć. Zrobili to ukraińscy milicjanci. Okazało się, że łup wyniósł aż 300 tys. euro, choć liczyli na 100-200 tys.

Z wywiadu nie wynika jasno, dlaczego podjęli decyzję o poddaniu się Ukraińcom. Gdy minęliśmy polsko-ukraińską granicę strach jakby z nas opadł. Na dodatek Ukraińcy od razu wysłali do przodu samochód-przewodnika, a potem podrzucili nam telefon komórkowy. Można było rozmawiać, mówił Kijewskim Wiedomostiam Gert.

Wszyscy trzej zatrzymani są obywatelami Niemiec, choć pochodzą z Rosji, Kazachstanu i prawdopodobnie Mołdawii. Ukraińska prokuratura w Równem wszczęła przeciwko nim sprawę karną w związku z nielegalnym przekroczeniem granicy i nielegalnym posiadaniem broni. Niemcy przygotowują dokumenty o ekstradycję bandytów. (aka)

ukrainaniemcynapad
Zobacz także
Komentarze (0)