Bałtyk. "Na plaży jeszcze leżało ciało". Szef ratowników o szokujących reakcjach turystów
Nawet widok parawanu osłaniającego ciało topielca nie przekonywał plażowiczów z Mielna do powstrzymania się od kąpieli w Bałtyku. Ze względu na duże fale na większości plaż województwa zachodniopomorskiego wywieszono czerwoną flagę. Wiele osób miało jednak pretensje do ratowników, że psują wakacyjny wypoczynek.
W poniedziałek na strzeżonych plażach od Międzyzdrojów do Jarosławca po raz kolejny wywieszono czerwone flagi zabraniające kąpieli ze względu na sztormowe warunki, duże fale i niebezpieczne prądy wsteczne. W takich warunkach w niedzielę w okolicach Mielna utonęły dwie osoby.
Jak mówią ratownicy WOPR, część plażowiczów nie reaguje na ostrzegawczą flagę. Nawet widok parawanu osłaniającego ciało topielca nie skłania ich do namysłu.
- Nieżywy człowiek leży na piasku, jeszcze nie zabrano ciała, obok płacze rodzina, a już kolejni plażowicze wchodzą poskakać na falach, jakby byli wodoodporni. Czasami rzucą ratownikowi, "ja dam radę" i idą do wody - relacjonuje Apoloniusz Kurylczyk, prezes WOPR Województwa Zachodniopomorskiego.
- Nawet wobec śmierci człowieka refleksja nie trwa dłużej niż kwadrans. 50 metrów obok parawanu osłaniającego ciało, kolejni plażowicze szli poskakać po falach - wspomina wydarzenia z ostatniej niedzieli.
Pokazuje zdjęcie z monitoringu, na którym widać osoby wchodzące do wody, mimo ogłoszonego zakazu. W Łazach utonął 50-letni mężczyzna, kąpiący się razem z 25-letnim synem (jego udało się uratować). W Mielnie utonął mężczyzna, który postanowił schłodzić się przed wyjściem na obiad i powrotem do domu. Media informowały o czarnej serii wypadków, bo jednego dnia nad Bałtykiem utopiło się łącznie pięć osób.
Pretensje o czerwoną flagę
W poniedziałek ratownicy zachodniopomorskiego WOPR ponownie ostrzegali przed wchodzeniem we wzburzone morze. To pierwsza w tym sezonie wakacyjnym sytuacja, gdzie przy słonecznej pogodzie, przez kilka dni zafalowane morze nie pozwala na bezpieczną kąpiel.
Jak relacjonuje szef WOPR, wiele osób miało pretensje do ratowników o psucie wakacyjnego wypoczynku. Nierzadko podchodzą do ratowników i pytają, gdzie kończy się granica strzeżonej plaży, bo chcą skakać na falach. Pytani, czy zdają sobie sprawę, że mogą się utopić, machają ręką, że "im się to nie przytrafi".
- Takie osoby absorbują później naszą uwagę, bo musimy obserwować na monitoringu, co się z nimi dzieje. Dziś znowu mamy szereg akcji, polegających na wyciąganiu z wody osób, którym zabrało sił. Chciałbym podkreślić, że ratując te osoby, jednocześnie narażamy własne życie. W tych warunkach akcje ratunkowe są bardzo trudne - mówi dalej prezes Kurylczyk.
Prawie 500 ofiar rocznie. Większość to mężczyźni
Według statystyk policji w lipcu utonęło już 55 osób. Najbardziej tragiczna była niedziela 11 lipca, gdy utopiło się 9 osób. W czerwcu utonęło 70 osób.
W 2020 roku na terenie Polski odnotowano 483 wypadki utonięcia. Analizy policyjne potwierdzają, że w przeważającej większości (prawie 90 proc.) ofiarami wypadków nad wodą są mężczyźni, najczęściej w wieku 31-50 lat. Co czwarty topielec przed wejściem do wody pił alkohol.