Balicki próbował przekonać Panasa do unieważnienia konkursu NFZ
Narodowy Fundusz Zdrowia powinien unieważnić konkurs na świadczenia medyczne w podstawowej opiece zdrowotnej i rozpisać nowy - próbował przekonać prezesa NFZ Krzysztofa Panasa senator Marek Balicki. Jak na razie - nieskutecznie.
Obaj panowie powołują się na prawo. "Mogę działać tylko w granicach prawa, nie było żadnej złej woli z naszej strony" - powtarzał Panas na posiedzeniu Senackiej Komisji Spraw Społecznych i Zdrowia. Tłumaczył, że w myśl ustawy Fundusz może prowadzić negocjacje jedynie z tymi, którzy złożyli oferty, nie można zmienić warunków i zasad kontraktowania w trakcie konkursu, a zwłaszcza wtedy, gdy część świadczeniodawców zawiązała lub wkrótce zawiąże umowy.
Przypomniał, że w oddziale opolskim, po zawarciu umów z tymi, którzy złożyli umowy na podstawową opiekę zdrowotną i okazało się, że nadal część ubezpieczonych może być pozbawiona opieki lekarza rodzinnego w 2004 roku, rozpoczęły się rokowania, do których może przystąpić każdy - także ten świadczeniodawca, który wcześniej oferty nie złożył.
"Wychodzimy do wszystkich świadczeniodawców - jeśli mają dobrą wolę, niech złożą ofertę" - powiedział Panas. Nie wykluczył, że podobnie może się zdarzyć w innych regionach, gdzie na świadczenia z podstawowej opieki zdrowotnej nie wpłynęła wystarczająca liczba ofert. Taka sytuacja zdarzyła się w 89 powiatach z ośmiu województw.
Według Balickiego i lekarzy rodzinnych, Fundusz nie chce rozmawiać.
Senator uważa, że w obecnej sytuacji zgodnie z prawem Fundusz powinien unieważnić konkurs na świadczenia z podstawowej opieki zdrowotnej i rozpisać nowy. Przypomniał, że takie postępowanie umożliwia ustawa o NFZ, w myśl której zarząd Funduszu na wniosek komisji konkursowej unieważnia konkurs, jeśli "nastąpiła istotna zmiana okoliczności powodująca, że prowadzenie postępowania lub zawarcie umowy nie leży w interesie ubezpieczonych, czego nie można było wcześniej przewidzieć".
Według Panasa, takiej okoliczności na razie nie ma, a poza tym trzeba uszanować "znakomitą część świadczeniodawców, którzy oferty złożyli".
Lekarze rodzinni deklarują, że chcą dialogu, ale Jacek Łuczak z Kolegium Lekarzy Rodzinnych zasugerował, że nie należy się spodziewać, iż wszystko w oddziale opolskim zostanie uregulowane po myśli Funduszu. "Koledzy z Opola nie dadzą się pojedynczo wyłuskać" - oświadczył.
To z kolei oburzyło ministra zdrowia Leszka Sikorskiego. "Obawiam się, że dialog nie do końca jest dialogiem, bo pobrzmiewa nuta, byśmy do końca nie mieli pewności" - powiedział. Wypomniał lekarzom, że nie zdołali się porozumieć, nie tylko z Funduszem, ale i z pielęgniarkami, mimo że pierwsze nieformalne rozmowy zaczęły się w czerwcu, a formalne - w lipcu.