ŚwiatBagdad: poród prawie domowy

Bagdad: poród prawie domowy


W bagdadzkim szpitalu położniczym Al-Wija kobiety zostają po porodzie tylko przez dwie godziny; brakuje lekarzy, pielęgniarek, żywności i środków higieny.

Bagdad: poród prawie domowy
Źródło zdjęć: © AFP

23.04.2003 | aktual.: 23.04.2003 11:33

"Przed wojną kobiety po porodzie zostawały co najmniej 24 godziny, a jeśli było trzeba, przez kilka dni. Teraz wychodzą zaraz po porodzie, chyba że wymagają opieki po cesarskim cięciu" - mówi dr Kauadżib Al-Dżibuli stojąc przy łóżku pacjentki po takim zabiegu.

Przed wojną szpital przyjmował około 30 porodów dziennie, teraz mniej, bo wielu ludziom trudno dotrzeć do szpitala. Biedniejsi ściągają do domu akuszerkę. Kłopoty z dojazdem ma też personel. Inny powód absencji lekarzy i pielęgniarek - to brak pieniędzy na wypłatę pensji.

"Nie ma rządu, nikt nie płaci, nikt im nie każe przychodzić do pracy. Przychodzą tylko ci, którzy uważają, że tak należy" - tłumaczy lekarka. "Czekamy na władzę, która nam zapłaci. Na razie pracujemy jako wolontariusze" - tłumaczy dr Ahmed Dadu.

Leżąca po cesarskim cięciu Buszram ma nadzieję, że nowonarodzona córeczka, jej piąte dziecko, będzie miała dobrą przyszłość.

Zapytana, czym różni się obecna sytuacja od czasów, gdy urodziła najstarszego syna, mówi: "Teraz jestem wolna, mogę mówić, co chcę. Przedtem nie wszystko było złe, ale nie wolno było mówić o tym, co się nie podoba. Chcę rządu złożonego z Irakijczyków i pracującego dla Irakijczyków, bo oni wiedzą, czego nam trzeba". "Jeśli taki rząd nie powstanie, może dojść do wojny domowej, a tego nie chcemy" - zastrzega.

Na korytarzu szpitala jedna z pracownic podbiega, żeby wyrazić swoje zdanie. "Mister Bush powiedział, że chodzi o wyzwolenie. To nie wolność, nie ma bezpieczeństwa, dzieci nie śpią w nocy, ludzie zabijają się na ulicach" - krzyczy. (mk)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)