Bądź tu mądry
Po co prowadzi się w Sejmie debatę budżetową? Po to, żeby uniknąć błędów w konstruowaniu najważniejszej, poza konstytucją, ustawy - pisze w "T" Czesław Rychlewski. Zastanawia się on na tym, jakie wnioski ma jednak wyciągnąć rząd, autor jej projektu, gdy jest atakowany z dwóch zupełnie odmiennych pozycji.
17.10.2003 | aktual.: 17.10.2003 07:02
Samoobrona zarzuciła mu brak rozwiązań socjalnych, skrytykowała m.in. zmniejszenie nakładów na pomoc społeczną i oświatę oraz zamrożenie waloryzacji rent i emerytur (co akurat nie jest prawdą). Wtóruje jej Prawo i Sprawiedliwość, które przy innych okazjach stara sie prezentować swoje liberalne oblicze - podkreśla komentator "T".
Polskie Stronnictwo Ludowe niechętnie patrzy na obniżkę podatków dla firm. Mają one, twierdzi Jarosław Kalinowski, dotyczyć ludzi o bardzo wysokich dochodach. Ma to być rekompensowane zmniejszeniem wydatków na cele społeczne.
Dokładnie odwrotnego zdania jest Platforma Obywatelska. Stawiamy tezę - powiedziała Zyta Gilowska - że jest to budżet łatwy, pasywny; to jest budżet wyborczy SLD przygotowany tak, żeby rok 2004 spokojnie sobie przeczekać, a na wiosnę 2005 r. będą wybory i potem będziemy się wszyscy martwić - może ci, może tamci.
Katastrofę wieszczy też Liga Polskich Rodzin, ale z zupełnie innego powodu. Takiego mianowicie, że ludzie będą mieli mniej pieniędzy. Cięcia w sferze socjalnej to, według Dariusza Grabowskiego, chore pomysły.
Wyobraźmy sobie teraz, ze obecna opozycja stanie się kiedyś rządzącą koalicją i przystąpi do konstruowania budżetu - konkluduje komentator "T".
Więcej: Trybuna - Bądź tu mądry