"Bączki" na prezydencję Polski w UE - to plagiat?
Zanosi się, że wokół najsłynniejszego gadżetu polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej - "bączka" - rozpęta się niebawem gorąca dyskusja. Jak donosi serwis newsweek.pl okazuje się, że bączek wystylizowany na ubraną w ludowy strój lalkę wcale nie jest tak nowoczesny i kreatywny, jak wydawało się Ministerstwu Spraw Zagranicznych.
14.05.2011 12:38
W latach 50. ubiegłego wieku zabawki o niemal identycznym kształcie, rozmiarze i także pomalowane w pasiaki zaprojektowała polska plastyczka Maria Veltuzen. - Cieszyły się sporym powodzeniem - mówi.
- W latach 80. zrobiliśmy ich reedycję. Łącznie do Cepelii trafiło kilka tysięcy sztuk - mówi Maria Veltuzen-Nehrebecka, córka projektantki. Jej zdaniem podobieństwo jednych i drugich bączków jest tak duże, że myśl o naruszeniu praw autorskich nasuwa się automatycznie. - Rozważam skierowanie sprawy do sądu - deklaruje Veltuzen-Nehrebecka.
Monika Wilczyńska, która zaprojektowała gadżet dla unijnych gości, twierdzi, że zabawka to jej autorski pomysł. A o tym, że dzieci puszczały podobne bączki kilkadziesiąt lat temu, dowiaduje się od dziennikarzy.
- Widać, że ktoś miał to samo skojarzenie z wirującymi tancerkami - przyznaje. Dodaje jednak, że sam strój lalek bardzo się różni. I nie ma sobie nic do zarzucenia.