"Baby" trzeba bić, by były gładkie
Gospodynie w dawnej Wielkopolsce lubiły przy
okazji sąsiedzkich spotkań wymieniać się dobrymi radami, m.in. co
należy zrobić, aby wielkanocne baby drożdżowe były piękne.
14.04.2006 13:35
Przede wszystkim ostrzegały, że baby lubią ciepło i nie znoszą przeciągów. Ciasto musiało być starannie wyrobione, należało je "bić zawzięcie, tak by stało się błyszczące, gładkie i odstawało od donicy i ręki" - powiedział zajmujący się lokalną historią Dariusz Peśla.
Wielkopolanki pamiętały, że wszystkie produkty do wyrobu bab powinny być ogrzane. Podobnie przygotowując "z młodzi podmłodę", czyli z drożdży rozczyn, należy produkty rozprowadzić w lekko podgrzanym mleku. Potem dodać mąki, a w wolnej chwili wysmarować dwukrotnie tłuszczem formy do pieczenia.
Do wypieków gospodynie mogły przystąpić dopiero wtedy, gdy ciasto mocno już urosło i zwiększyło objętość dwukrotnie. Tak przygotowane baby należało piec w sabatniku (piekarniku) kaflowego pieca, ale nie w za wysokiej temperaturze. Ciasto było dobrze wypieczone, jeżeli kijek lub igliczka z drutu, włożone do niego, były po wyjęciu suche, a brzegi baby odstawały od formy.
Podobne dobre rady doświadczonych gospodyń odnosiły się również do wypieku innych ciast "na młodziach", w tym drożdżowych grubych placków z kruszanką nazywanych "kuchem". Za najbardziej udane uważano w Wielkopolsce drożdżowce wyrośnięte wysoko ponad foremkę i przypominające wielką puszystą poduchę.
Delektowanie się ciastami rozpoczynano tak na dobre w pierwszy dzień świąt przy podwieczorku. Starsi popijali je - zależnie od zamożności - kawą z domieszką cykorii lub zwykłej zbożówki.