Babcia dzieci z Pucka: urzędnicy nie chcieli uratować Klaudii
Zbywana, wyśmiewana, poniżana... Danuta Elend (50 l.), babcia małego Kacperka (3 l.) zakatowanego przez rodziców zastępczych z Pucka, robiła wszystko, by odebrać im prawa do wychowywania dzieci - czytamy w "Super Expresie". Nikt jej nie pomógł.
Babcia dzieci błagała prokuratora, kuratora i urzędników Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku, by ratowali resztę dzieci. Nikt z nich nie kiwnął nawet palcem. Choć wiedzieli, że w rodzinie zastępczej państwa Cz. zginął mały chłopczyk, nie zdecydowali się odebrać im pozostałych dzieci.
Załamana babcia dzieci zdecydowała się ujawnić redakcji dziennika rozmowy z urzędnikami, kuratorem i prokuratorem nagrane na telefon komórkowy.
Z rozmów tych aż bije buta, chamstwo i absolutny brak kompetencji urzędników. Jedna z pracownic PCPR-u próbuje wmówić kobiecie, że takie rzeczy jak śmierć 3-latka mogą się zdarzyć w każdej rodzinie. - Ta pani przeżyła wielką tragedię - mówiła urzędniczka o kobiecie, która - jak się później okazało - zabiła dwoje dzieci!
- A ja nie przeżyłam tragedii?! - pytała ją załamana babcia...
Pani Danucie nie chciał pomóc ani prokurator, ani sądowy kurator. Wszyscy odsyłali ją ze skargami do PCPR. Prokuratora z Pucka zajmującego się śmiercią Kacperka odsunięto już od sprawy. A co zrobić z urzędnikami Centrum Pomocy Rodzinie? - Przecież ludzie z taką znieczulicą nie powinni zajmować się dziećmi - mówi pani Danuta.