B. współpracownik Juszczenki: to nie były dioksyny
Dawny współpracownik prezydenta Ukrainy, obecnie pozostający z nim w sporze, Dawid Żwanija oświadczył, że Wiktor Juszczenko nie został otruty, lecz przeszedł zatrucie pokarmowe, które jego sztab wyborczy wykorzystał w celach politycznych.
04.06.2008 | aktual.: 04.06.2008 21:22
W wywiadzie dla ukraińskiej sekcji BBC Żwanija powiedział, że w dniu, gdy Juszczenko przed czterema laty trafił do lekarzy, wszyscy oni orzekli, że to zapalenie trzustki. Żwanija nie tłumaczy, czy utożsamia zatrucie pokarmowe z zapaleniem trzustki.
Były współpracownik Juszczenki podkreśla, że był przeciwny jego wyjazdowi do austriackiej kliniki, bo nie miała ona nic wspólnego z takimi schorzeniami.
Żwanija, deputowany bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona, powiedział, że wersja otrucia Juszenki powstała nie w głowie przyszłego prezydenta, lecz członków jego sztabu wyborczego. I złożyli takie oświadczenie - powiedział polityk.
Według Żwanii wyniki analiz, z których wynikało, że Juszczenko został otruty dioksynami, zostały sfałszowane.
Zdaniem polityka, sprawa ta popsuła stosunki Ukrainy z sąsiadami i z całym światem.
To, co uznano za nieudaną próbę otrucia obecnego prezydenta Ukrainy, zdarzyło się we wrześniu roku 2004 podczas kampanii prezydenckiej.
Austriaccy lekarze orzekli, że pogorszenie stanu zdrowia Juszczenki było spowodowane zatruciem dioksynami, czyli silnie toksycznymi związkami chemicznymi o działaniu rakotwórczym. Ślady ich działania widoczne są na twarzy prezydenta do dziś.
Prokuratura ukraińska ustaliła, że Juszczenko został zatruty dioksynami wyprodukowanymi w jednym z trzech laboratoriów - w Rosji, USA lub Wielkiej Brytanii. Sprawców zamachu dotychczas nie ustalono.