PolskaB. prezydent Zabrza skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo wierzyciela

B. prezydent Zabrza skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo wierzyciela

Na 25 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Katowicach b. prezydenta Zabrza Jerzego G., oskarżonego o zabójstwo wierzyciela. Zastrzegł, że o warunkowe zwolnienie będzie się on mógł ubiegać najwcześniej po 20 latach.

B. prezydent Zabrza skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo wierzyciela
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

04.06.2013 | aktual.: 04.06.2013 12:51

Wyrok, który zapadł po ponad dwuletnim procesie jest nieprawomocny, obrona zapowiada apelację. Prokuratura oskarżyła b. prezydenta, że w 2008 r. zabił Lecha F., bo nie był w stanie zwrócić wynoszącego kilkaset tys. zł długu.

Na 25 lat więzienia sąd skazał we wtorek także braci Roberta i Rafała T. oraz Mariusza F., którzy według oskarżenia także brali udział w zabiciu Lecha F. Jeśli wtorkowe orzeczenie się uprawomocni, ci dwaj pierwsi - już wcześniej karani - także będą mogli wyjść z więzienia najwcześniej po 20 latach. Takiego zastrzeżenia sąd nie poczynił w przypadku Mariusza F.

Sąd podkreślił, że oskarżeni działali z niskich pobudek - za udział w zbrodni dostali od G. po tysiąc złotych. Nie okazali też skruchy. Karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu sąd wymierzył piątemu oskarżonemu Tomaszowi L., który pomógł wspólnikom w uprowadzeniu ofiary.

Brutalne zabójstwo

Do zabójstwa doszło 17 sierpnia 2008 r. w lesie w Wymysłowie w powiecie będzińskim. Następnego dnia ciało Lecha F. znalazł grzybiarz. Ofiara przed śmiercią została skrępowana i pobita. Sędzia Józef Kapuściok mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku, że Jerzy G. od początku chciał zabić Lecha F., nie chodziło o zastraszenie i zmuszenie go do umorzenia długu.

Choć nie ma bezpośrednich świadków zabójstwa ani narzędzi zbrodni, to jednak wiele wyjaśniają inne dowody, przede wszystkim opinie biegłych - wskazał sędzia. Wynika z nich, że zwabiony do lasu Lech F. miał rany kłute i cięte szyi, zadane przypuszczalnie nożem, był też bity - prawdopodobnie kijem bejsbolowym.

Gdyby - jak utrzymywała część obrońców i oskarżonych - Jerzy G. chciał rozmawiać z Lechem F. na temat wycofania egzekucji komorniczej, ofiara nie miałby takich obrażeń - wskazał przewodniczący składu orzekającego. "Zdaniem sądu oskarżony G. chciał pozbawić życia, aby ten +problem+ był rozwiązany" - powiedział sędzia.

Przypomniał też, że w dniu popełnienia zabójstwa wszyscy sprawcy mieli przygotowany plan działania. Mieli rękawiczki i taśmę klejącą do skrępowania ofiary. Nie mieli też zamaskowanych twarzy, co - w przypadku próby zastraszenia Lecha F., jak utrzymywała obrona - narażałaby ich na doniesienie Lecha F. na policję.

- Wiedzieli, że nie muszą w żaden sposób się maskować, ukrywać swojej twarzy, gdyż pokrzywdzony już stamtąd żywy nie wyjdzie - powiedział sędzia.

Z wyroku zadowolony był prokurator Tomasz Małuch. - Wymiar kary nas satysfakcjonuje, motywy, które usłyszałem na sali również - powiedział oskarżyciel. Apelację zapowiada obrona, która wnosiła o uniewinnienie. Adwokat Jerzego G. Małgorzata Bednarska-Myczkowska zaznaczyła, że ostateczną decyzję musi jeszcze skonsultować z klientem.

Sprawę udało się rozwikłać dzięki Tomaszowi L.

Były prezydent Zabrza został zatrzymany i aresztowany w listopadzie 2009 r. Zdaniem prokuratury motywem zbrodni były nieporozumienia na tle finansowym. Jerzy G. pożyczył od Lecha F. 246 tys. zł. Z odsetkami miał mu zwrócić ok. 800 tys. zł. Oddanie takiej kwoty oznaczałoby dla G. bankructwo, motywem zbrodni był strach przed utratą życiowego dorobku - mówili prokuratorzy.

Sprawę udało się rozwikłać dzięki Tomaszowi L. Według oskarżenia był on pośrednikiem pomiędzy Jerzym G. a bandytami, którym zlecono obezwładnienie Lecha F. G. skarżył mu się, że został oszukany i chce go zmusić do umorzenia długu. Z wyjaśnień L. wynika, że Jerzy G. zwabił F. do lasu w Wymysłowie, gdzie czekali już wspólnicy.

Tomasz L. jako jedyny odpowiadał w procesie z wolnej stopy. Zawiózł sprawców na miejsce ustalone z G., ale w samej zbrodni nie uczestniczył i w przeciwieństwie do pozostałych oskarżonych zakładał, że chodzi tylko o zastraszenie F. W chwili dokonania zbrodni czekał przy drodze dojazdowej do lasu. O śmierci F. Tomasz L. miał się dowiedzieć dopiero podczas przesłuchania na policji.

Jerzy G. od początku nie przyznawał się do popełnienia zbrodni, podobnie jak bracia Robert i Rafał T., którym przypisano współudział w zabójstwie. Kolejny oskarżony, Mariusz F., przyznał się do porwania Lecha F., ale do jego zamordowania już nie. Twierdził, że po uprowadzeniu porywacze zostawili F. sam na sam z Jerzym G.

Przesłuchano 80 świadków

W śledztwie przesłuchano ok. 80 świadków, dowodami w sprawie są także billingi Jerzego G. i współoskarżonych. Według zeznań jednego ze świadków, który siedział w celi z Robertem T., śmiertelne ciosy zadali Jerzy G. i Robert T.; Mariusz F. i Rafał T. mieli unieruchomić ofiarę.

Jerzy G. był prezydentem Zabrza w latach 2002-2006 z ramienia SLD. To nie pierwsza sprawa, w której usłyszał zarzuty, ale nigdy nie były one tak poważne. Jego kłopoty zaczęły się od pożyczek zaciągniętych, zanim jeszcze zaczął rządzić Zabrzem. Lech F. - syn byłej wspólniczki Jerzego G. - zarzucał prezydentowi, że pożyczał od niego pieniądze dwukrotnie: 20 tys. i 246 tys. zł. Tej drugiej kwoty G. - jak mówił - nigdy nie oddał. F. wytoczył politykowi proces cywilny.

G. bronił się, wytaczając Lechowi F. sprawę o próbę wyłudzenia pieniędzy, których - jak twierdził - w rzeczywistości nigdy nie pożyczał. F. w odpowiedzi przedstawił podpisane przez prezydenta umowy. G. wyjaśniał, że umowy podpisał in blanco, a druga pożyczka nie dotyczyła 246 tys., tylko dziesiątej części tej kwoty, do której F. miał dopisać trzecią cyfrę. Sprawę ostatecznie wygrał F. Kiedy przystąpił do egzekucji orzeczenia sądu cywilnego - mówił sędzia Kapuściok - G. podjął decyzję o pozbawieniu go życia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)