B. pracownice Biedronki: trzy osoby umarły w sklepach
Kilkadziesiąt osób protestowało przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Byli to członkowie Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe Biedronka, Stowarzyszenia na rzecz Praw Kobiet i Rodziny oraz związkowcy. Domagali się informacji na temat śledztwa w sprawie łamania praw pracowników zatrudnionych w Biedronce. Ich zdaniem, w sieci tych sklepów zginęły trzy osoby.
26.05.2008 | aktual.: 26.05.2008 17:25
Przynieśli transparenty, a na nich hasła: "3 śmierci w Biedronce", "Żądamy rozliczenia winnych", "Czas na rozliczenie, my ciągle czekamy na swoje pieniądze".
Uczestnicy protestu złożyli w Ministerstwie Sprawiedliwości petycję, w której zwrócili uwagę na łamanie przez kierownictwo Biedronki przepisów dotyczących czasu pracy i przepisów BHP.
Byłe pracownice Biedronki narzekały na pracę ponad siły. Przewodnicząca Stowarzyszenia na rzecz Praw Kobiet i Rodziny Beata Turkowicz, zażądała pociągnięcia do odpowiedzialności zarządu Biedronki. Przypomniała, że są trzy przypadki śmiertelne: dwóch pracownic i jednego klienta.
Przedstawicieli protestujących przyjął minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe Biedronka Edward Gollent powiedział, że szef resortu sprawiedliwości zobowiązał się objąć osobistym nadzorem śledztwa w sprawie "Biedronek". Gollent powiedział, że za lata bezprawia w Biedronce, za narażanie pracowników i klientów każdego dnia na utratę zdrowia i życia, za to wszystko odpowiedzialny jest zarząd.
Z tymi zarzutami nie zgadza się Paweł Tymiński - rzecznik Jeronimo Martins - właściciela Biedronki. Podkreślił, że nawet gdy były jakieś nieprawidłowości odpowiedzialni za nie byli kierownicy sklepów. Przypomniał, że ani jedno postępowanie karne nie wykazało odpowiedzialności zarządu.
Śledztwo w sprawie Biedronki obejmuje ponad 900 sklepów. Zarzuty postawiono dotychczas kilkunastu osobom, zajmującym kierownicze stanowiska.