PolskaB. minister z rządu PiS Tomasz Lipiec musi oddać 90 tys. zł z łapówki

B. minister z rządu PiS Tomasz Lipiec musi oddać 90 tys. zł z łapówki

Sąd Najwyższy odroczył zbadanie kasacji obrony w procesie skazanych za korupcję b. ministra sportu Tomasza Lipca i członka jego gabinetu politycznego. Obaj odbywają już swe kary - podano. Inny sąd odmówił Lipcowi umorzenia zwrotu 90 tys. zł łapówki.

B. minister z rządu PiS Tomasz Lipiec musi oddać 90 tys. zł z łapówki
Źródło zdjęć: © PAP

20.05.2014 | aktual.: 20.05.2014 16:21

SN postanowił uwzględnić wniosek prok. Krzysztofa Parchimowicza z Prokuratury Generalnej i odroczył rozpoznanie sprawy. Z racji tego, że wniosek dotyczył materiałów tajnych, sędziowie uzasadnili swe postanowienie za zamkniętymi drzwiami.

Wnosząc o odroczenie, Parchimowicz wskazywał, że SN przed rozstrzygnięciem całej sprawy powinien ściągnąć z warszawskiego sądu apelacyjnego akta niejawne, aby stwierdzić, czy rację ma obrona pisząca w kasacji, że sąd apelacyjny nierzetelnie rozpoznał odwołania od wyroku I instancji.

Według prokuratora w aktach tych nie ma potwierdzenia, że obrona zapoznała się z dokumentami ważnymi dla oceny kontroli operacyjnej prowadzonej wobec Arkadiusza Ż. - skazanego członka gabinetu politycznego Lipca. Chodzi np. o decyzje szefa CBA o zarządzeniu kontroli operacyjnej i odnoszące się do tego postanowienia sądu.

- Potwierdzam słowa prokuratora, że nie zapoznałem się z tymi dokumentami w kancelarii tajnej - powiedział obrońca Arkadiusza Ż. mec. Grzegorz Fertak, popierając wniosek prokuratora.

Przeciwko odroczeniu był broniący Lipca mec. Krzysztof Stępiński. Jak mówił, boleje nad tą sytuacją, bo dla jego klienta oznacza ona dalsze oczekiwanie na wyrok, który - jak zakłada - będzie pozytywny. I Lipiec, i Arkadiusz Ż. przebywają w zakładach karnych.

Wcześniej, jeszcze w czasie prokuratorskiego śledztwa, Lipiec jako podejrzany spędził w areszcie 9 miesięcy - ten okres także został mu już zaliczony na poczet kary pozbawienia wolności. Wynika z tego, że mniej więcej za trzy miesiące Lipcowi minie połowa kary i uzyska on prawo do składania wniosków o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Niezależnie od tego obrońcy skazanych składający skargi kasacyjne do SN liczą na oczyszczenie swych klientów.

W czerwcu zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że były minister jest winien przyjęcia 100 tysięcy złotych łapówki od firmy, która ochraniała obiekty sportowe. Za główne dowody obciążające sąd uznał zeznania b. dyrektorów COS - Tadeusza M. i Krzysztofa S. (którzy w związku z nieprawidłowościami w finansach COS mają własne procesy). Tadeusz M. twierdził, że nielegalne pieniądze generowane z inwestycji COS (m.in. budowy Stadionu Narodowego) miały zasilać nielegalne konta PiS. Prokurator, po zbadaniu tego wątku, umorzył śledztwo w tej części, uznając, że Tadeusz M. jest niewiarygodny. Ten argument służył obronie Lipca i Arkadiusza Ż. do dyskredytowania wszystkich zeznań M.

Prawomocny wyrok opiewa na 2 lata i 3 miesiące więzienia, 10 lat zakazu wykonywania funkcji publicznych i obowiązek zwrotu 100 tys. zł łapówki.

Lipiec zwrócił z tej sumy 10 tys. zł, więc do uiszczenia pozostało 90 tysięcy. Chciał od sądu umorzenia tej kwoty lub przynajmniej rozłożenia jej na raty. W styczniu Sąd Okręgowy w Warszawie umorzenia odmówił, ale zgodził się na płatne od lutego 2014 r. 12 rat po 7,5 tys. zł. Tak się złożyło, że właśnie we wtorek Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpoznał zażalenie obrony Lipca na decyzję I instancji.

Broniąca Lipca w tym postępowaniu mec. Izabela Szczygielska wskazywała w zażaleniu, że sąd I instancji nie przeanalizował sytuacji majątkowej i rodzinnej oraz "aktualnych możliwości płatniczych" skazanego, który przebywa w zakładzie karnym. Sugerowała, by sąd choć częściowo umorzył Lipcowi należność albo przynajmniej przesunął mu termin spłacania rat na okres już po zakończeniu odbywania kary.

SA odwołania obrony nie uwzględnił i utrzymał w mocy odmowę umorzenia należności. W uzasadnieniu sędzia Marzanna Piekarska-Drążek podkreśliła, że przebywanie w zakładzie karnym nie jest równoznaczne z pozbawieniem skazanego możliwości majątkowych, a nawet zarobkowych.

- Kwota, którą skazany został obciążony, jest znaczna, nie można jednak zapominać, że stanowi ona równowartość korzyści uzyskanej z popełnionego przez Tomasza Lipca przestępstwa i zgodnie z prawomocnym orzeczeniem sądu winna zostać wyegzekwowana. Przypomnieć należy, że jednym z podstawowych założeń współczesnej polityki karnej jest konieczność pozbawienia sprawców przestępstw profitów, jakie odnieśli z ich popełnienia - uznał sąd. Postanowienie SA jest prawomocne.

W wyroku w głównej sprawie b. minister został prawomocnie uniewinniony od zarzutu żądania łapówki w związku z remontem lodowiska na warszawskich Stegnach. Oprócz tego Lipca czeka ponowny proces ws. dwóch innych zarzutów natury korupcyjnej: polecenia zatrudnienia osobistego kierowcy za kwotę przekraczającą ministerialne stawki, a także zatrudnienia w jednym z Centralnych Ośrodków Sportu (COS) osoby bez wymaganych kwalifikacji.

43-letni obecnie Lipiec, były lekkoatleta, olimpijczyk i reprezentant Polski w chodzie sportowym, został powołany do rządu przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza w październiku 2005 r. 9 lipca 2007 r. złożył dymisję, przyjętą przez premiera Jarosława Kaczyńskiego. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty przyjęcia korzyści majątkowej od różnych osób i przedstawicieli firm.

Media podawały, że prok. Elżbieta Janicka, która w 2007 r. była szefową Prokuratury Okręgowej w Warszawie, miała wstrzymywać zatrzymanie Lipca (czego chciało CBA) - tak aby nie doszło do tego przed wyborami parlamentarnymi jesienią 2007 r. Jej byli podwładni informowali w notatce służbowej, a potem też przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków na śledztwa za rządów PiS, że Janicka miała im powiedzieć: "Jak zatrzymacie Lipca, to was puknę". Sama Janicka zaprzeczała takiemu kontekstowi swej wypowiedzi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)