B. europoseł ukarany za "naruszenie dobrego imienia SLD"
Krajowy sąd partyjny SLD ukarał czteroletnim zakazem pełnienia funkcji partyjnych byłego europosła Andrzeja Szejnę za "naruszenie dobrego imienia partii oraz jej członków" w wywiadzie dla "Dziennika" - poinformował rzecznik SLD Tomasz Kalita.
Postanowienie nie jest ostateczne; Szejna ma prawo odwołać się od tej decyzji do krajowego sądu partyjnego w poszerzonym składzie. Były eurodeputowany zapowiedział, że skorzysta z tego prawa i złoży odwołanie w ciągu dwóch tygodni.
Kalita powiedział, że Szejna - krytycznie oceniając czerwcowy wynik wyborczy SLD do Parlamentu Europejskiego - sformułował w wywiadzie dla "Dziennika" fałszywe oskarżenia, dając upust "niezadowoleniu z osobistej porażki i powyborczej frustracji". Zdaniem rzecznika Sojuszu, spowodowana orzeczeniem sądu "skaza" na opinii Szejny może skutkować także tym, że okresowo utraci on szansę kandydowania w wyborach powszechnych.
Szejna ocenił, że postanowienie sądu partyjnego jest "zbyt surowe", jeśli wziąć pod uwagę jego dotychczasowy dorobek partyjny i incydentalny charakter jego przewiny. - Chcę przekonać sąd, że polityka jest tą dziedziną życia, w której mogą być wypowiadane ostre słowa i że były już takie przypadki w SLD - powiedział były europoseł.
Jeśli werdykt sądu nie zostanie zmieniony, zawieszony 27 czerwca przez Zarząd Krajowy SLD w prawach członka Szejna przestanie być członkiem Rady Krajowej SLD i członkiem Świętokrzyskiego Zarządu Wojewódzkiego partii.
Szejna w wywiadzie dla "Dziennika" powiedział m.in., że Sojusz "zmienia się w sektę". - Dziś Napieralski uważa, że ma absolutną rację. A co najgorsze, utrwalają go w tym koledzy. Oni uprawiają takie sekciarstwo: tego, co nie jest z nimi, trzeba wyciąć - mówił. W wywiadzie Szejna zarzucił również liderowi SLD Grzegorzowi Napieralskiemu, że wsparł finansowo Joannę Senyszyn, aby to ona uzyskała mandat europosła w Krakowie. - Dostała na kampanię około 200 czy 300 tys. zł. Sekretarz generalny Marek Nawrot powiedział mi, że to pożyczka. To ja się pytam, jak ona teraz zamierza te pieniądze oddać? Nie może z powrotem przelać takiej sumy na konto partii, bo zabrania tego prawo. To może rozda te pieniądze kolegom i oni będą to wpłacać? A może partia jej te pieniądze, które pochodzą m.in. z naszych składek, po prostu dała? Ta sytuacja ociera się o działalność nielegalną - mówił Szejna.
Przed krajowym sądem partyjnym Szejna przyznał, że jego wywiad dla "Dziennika" był "emocjonalny" i źle się stało, że swoimi uwagami na temat kampanii wyborczej podzielił się najpierw z mediami, zamiast z Radą Krajową partii.
Według przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego, wszyscy kandydaci na listach SLD-UP w czerwcowych wyborach do PE otrzymali jednakowe środki finansowe na kampanię.