Awaria rurociągu "Przyjaźń". "Wiele tropów wskazuje na Kreml"
Premier Mateusz Morawiecki zabrał w środę głos w sprawie wycieku z rurociągu "Przyjaźń". Polityk skomentował, że nie sposób jeszcze stwierdzić, czy zdarzenie "to rzecz przypadku, czy akt sabotażu", ale jest wiele przesłanek, które pozwalają postawić tezę zamieszania Moskwy w ten incydent.
O ewentualnych przyczynach wycieku z ropociągu "Przyjaźń", do którego doszło w rejonie miejscowości Żurawice w gminie Boniewo, we wsi Łania, szef rządu wypowiadał się w Polskim Radiu.
- Nie wiemy dokładnie, kto stoi za awarią - czy jest to rzecz przypadku, czy jest to rzeczywiście akt sabotażu - dodał. Zaznaczył także, że o innych wydarzeniach, składających się na szczególną kumulację wielu przypadków uszkodzeń różnych systemów w Europie, związanych z komunikacją lub przesyłem energii lub surowców, można to samo powiedzieć. Mogą być przypadkiem lub celowym działaniem.
Premier zaznaczył, że awaria "Przyjaźni" badana jest przez odpowiednie służby. - Wiele tropów wskazuje od razu na Kreml, ale chcemy być bardzo odpowiedzialni i potwierdzamy wszelkie przypuszczenia - powiedział.
Do wykrycia przez automatyczne systemy rozszczelnienia rurociągu "Przyjaźń" na jednej z dwóch nitek zachodniego odcinka rurociągu, około 70 kilometrów od Płocka, doszło we wtorek późnym wieczorem. Na miejscu pracowali inspektorzy WIOŚ i prokuratorzy z województwa kujawsko-pomorskiego. Służby ochrony środowiska oceniają skalę zanieczyszczenia.
Awaria rurociągu "Przyjaźń". "Wiele tropów wskazuje na Kreml"
Jak powiedziała Polskiej Agencji Prasowej Małgorzata Saługa, kierowniczka delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Włocławku, nadal nie wiadomo, jaka powierzchnia została skażona ani jaka ilość ropy naftowej wydostała się z magistrali.
- Będziemy przede wszystkim oceniać, czy doszło do zanieczyszczenia środowiska i jaka jest jego skala. Wiadomo na pewno, że doszło do skażenia gleby. Natomiast chcemy jeszcze sprawdzić i ewentualnie wykluczyć, czy doszło do skażenia cieków wodnych w okolicy - wyjaśniła urzędniczka.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej we Włocławku prokurator Arkadiusz Arkuszewski poinformował o wszczęciu śledztwa w związku ze zdarzeniem.
Spółka PERN, właściciel sieci przesyłowej, w komunikacie zastrzegła jednak, że tymczasem nie są znane przyczyny zdarzenia, jednak brak ingerencji osób trzecich. Stwierdzili to technicy firmy, którzy dotarli do uszkodzonego obszaru i znaleźli dziurę. "Według pierwszych ustaleń i sposobu, w jaki rurociąg jest odkształcony, na ten moment nie ma żadnych oznak zewnętrznych wpływów" - czytamy w oświadczeniu. Trwa rekultywacja terenu, a druga nitka ropociągu "działa bez zmian".
Odcinek zachodni rurociągu "Przyjaźń", gdzie doszło do rozszczelnienia jednej z dwóch nitek, łączy bazę surowcową spółki PERN w Miszewku Strzałkowskim pod Płockiem w województwie mazowieckim z parkiem zbiornikowym MVL w Schwedt. Tą częścią magistrali płynie surowiec przeznaczony dla dwóch rafinerii w Niemczech.
Jak podał w czwartek "Der Spiegel", rząd federalny nie przewiduje "wąskich gardeł" w dostawach. - Bezpieczeństwo dostaw w Niemczech jest obecnie gwarantowane - zapewniła rzeczniczka niemieckiego Ministerstwa Gospodarki. Rafinerie w Schwedt i Leuna nadal odbierały ropę rurociągiem.