Awaria energetyczna dotknęła blisko 2 mln ludzi
Następstwa największej od lat awarii w rosyjskiej energetyce dotknęły 1,5-2 mln ludzi w Moskwie i okolicach - poinformował prezes koncernu energetycznego RAO JES Rossii Anatolij Czubajs po naradzie u
premiera Rosji Michaiła Fradkowa.
Czubajs przeprosił w imieniu koncernu i swoim własnym wszystkich, którzy ucierpieli w rezultacie wyłączenia prądu, zostali uwięzieni w wagonach metra, nie mogli dostać się do pracy. Przyznał, że za tę sytuację, tak jak za brak wody w wielu domach, odpowiada RAO JES Rossii.
Podkreślił przy tym, jak ważne jest, że w powstałej sytuacji udało się uniknąć ofiar, także w szpitalach. W obiektach podległych Ministerstwu Obrony też nie ma problemów, czy komplikacji - dodał.
Według Czubajsa, awaria miała charakter kaskadowy, a jej przyczyną był pożar w podstacji energetycznej "Czagino" na południowo-wschodnich obrzeżach Moskwy. Szef koncernu energetycznego zaznaczył, że do awarii przyczyniła się pogoda; panujące w ostatnich dniach w Rosji wysokie temperatury spowodowały nadmierne rozciągnięcie się przewodów energetycznych.
Czubajs zapowiedział, że sytuacja zostanie opanowana w ciągu najbliższych godzin, a dostawy prądu zostaną w pełni wznowione w ciągu 24 godzin.
Przerwy w dostawach energii elektrycznej, które trwały od dwóch do trzech godzin, wystąpiły w południowych, południowo-wschodnich i południowo-zachodnich dzielnicach Moskwy, w co najmniej 24 miastach obwodu moskiewskiego, a także w sąsiednich obwodach - kałuskim, tulskim i riazańskim.
W Moskwie stanęło metro i komunikacja miejska, sparaliżowany został ruch uliczny. Wyłączenie świateł sygnalizacyjnych na ulicach doprowadziło do wielu stłuczek i poważniejszych wypadków. W wielu domach nastąpiła przerwa w dostawach wody. Nie działały telefony. Stanęły windy i ruchome schody. Prądu pozbawionych zostało ok. 15 szpitali. Przeszły one na zasilanie awaryjne.
Prądu nie ma też w sąsiednim obwodzie tulskim.