Awantura wokół filmu; "To pachnie cenzurą!"
Reżyser Jan Kidawa-Błoński wydał oświadczenie dla mediów, w którym przestrzega przed ograniczaniem wolności słowa i swobody twórczej. 8 marca odbędzie się premiera jego filmu "Różyczka" - opowieści o pisarzu, którego żona była agentką UB. Według reżysera, jedno z czasopism wycofało się z publikacji wywiadu z nim, ponieważ redakcja otrzymała ostrzegawcze pismo od prawników córki Pawła Jasienicy. Prawnicy ostrzegają, że wszelkie nawiązywanie w publikacjach do osoby Pawła Jasienicy i jego rodziny w kontekście filmu "Różyczka" będzie stanowiło naruszenie dóbr osobistych córki pisarza, Ewy Beynar-Czeczott.
01.03.2010 | aktual.: 02.03.2010 20:40
Reżyser twierdzi, że pismo wystosowane przez prawników uniemożliwia dziennikarzowi nawet zadanie pytania, czy film był inspirowany historią Jasienicy, bo jest to nawiązanie do osoby pisarza. - To pachnie cenzurą prewencyjną - powiedział Jan Kidawa-Błoński.
Reżyser podkreślił, że film "Różyczka" nie jest filmem o Pawle Jasienicy. - Nie jest również filmem o Sergiuszu Jesieninie, Bertoldzie Brechcie czy Peterze Rainie, choć ich losy mnie zainspirowały - dodał Kidawa-Błoński.
Córka pisarza Ewa Beynar-Czeczott przyznała, że kancelaria prawna w jej imieniu ostrzegła pisemnie różne redakcje, by w publikacjach nie łączyły jej ojca z bohaterem filmu "Różyczka". - To dlatego, że były już wzmianki o tym, iż film jest oparty na ostatnich latach życia Pawła Jasienicy. Jedyne, co jest wspólne z historią filmową, to fakt, że druga żona Pawła Jasienicy była agentką UB - powiedziała córka pisarza. Ewa Beynar-Czeczott dodała, że chodzi tylko o to, by widzowie nie łączyli fikcji z historią Pawła Jasienicy, ponieważ jego ostatnie miesiące nie upływały na romansach - jak filmowego bohatera - lecz na walce z ciężką chorobą. Zapewniła, że nie jest w żadnym konflikcie z twórcami, ale filmu nie obejrzy, bo nie chce się denerwować.