ŚwiatAwantura w Londynie: Ognisko musi pozostać polskie

Awantura w Londynie: Ognisko musi pozostać polskie

To był nokaut. Przygniatającą większością głosów członkowie londyńskiego Ogniska Polskiego opowiedzieli się przeciwko decyzji komitetu wykonawczego tej instytucji w sprawie wynajęcia restauracji i pomieszczeń klubowych angielskiej firmie. - Pierwszy krok ku zachowaniu polskości tego miejsca został zrobiony. Ale to dopiero początek, Ognisko nie może być prywatnym folwarkiem kilku osób - mówią klubowicze.

Awantura w Londynie: Ognisko musi pozostać polskie
Źródło zdjęć: © Robert Małolepszy/ wp.pl

25.02.2013 17:06

Zimno, mróz. Przed budynkiem gromadzą się młodzi ludzie. Są członkowie stowarzyszenia Patriae Fidelis, są przedstawiciele społeczności węgierskiej. Flagi, transparenty, ulotki. Słychać głosy o prywacie i londyńskiej Targowicy. - Jestem tu tylko na chwilę, ale swoją obecnością chcę zademonstrować sprzeciw wobec tego, co dzieje się w Ognisku. To nasze narodowe dziedzictwo, musimy o nie dbać - mówi Magdalena Downarowicz.

Jednocząc emigrantów

Ta decyzja huknęła jak grom z jasnego nieba. W styczniu członkowie komitetu wykonawczego Ogniska większością głosów 9:6 opowiedzieli się za wynajęciem restauracji i części pomieszczeń klubowych angielskiej firmie Concerto, mającej tu organizować własne imprezy. W pokonanym polu został znany londyński restaurator polskiego pochodzenia Jan Woroniecki.

Przeciwnicy tej decyzji nie zamierzali jednak złożyć broni - twierdzili, że oznacza to zastój, zamknięcie drzwi przed członkami klubu oraz wyzbycie się polskiego charakteru tego miejsca. A docelowo będzie skutkować przekształceniem Ogniska w organizację charytatywną, przez co łatwiej będzie je sprzedać.

Sytuację zaogniło odwołanie dotychczasowej prezes Barbary Kaczmarowskiej Hamilton, przeciwnej polityce komitetu. Doszło do tego pod jej nieobecność, na kilka dni przed nadzwyczajnym, walnym zebraniem członków klubu, mającym ponownie zająć się sprawą wynajmu klubowych pomieszczeń.

Wśród londyńskiej Polonii zawrzało. Podobnie jak w maju ubiegłego roku, kiedy ówczesny zarząd planował sprzedanie kamienicy. Wówczas skończyło się to jego dymisją, a akcja obrony Ogniska zjednoczyła emigrantów. Wybrano nowe władze, zapowiadano transparentne działania, mające przywrócić dawny blask temu historycznemu miejscu, które służy Polakom od 1940 roku.

Za ciosem

Ponad pół godziny opóźnienia. Sala balowa Ogniska wypełnia się do ostatniego miejsca, część ludzi stoi. Swoje oferty prezentują Guy Roger z firmy Concerto i Jan Woroniecki, właściciel restauracji Baltic. Padają kwoty, wyliczenia, pomysły. Kulminacją tej konfrontacji ma być głosowanie zebranych na sali członków klubu. Dochodzi do niego po ponad trzech godzinach debaty. Woroniecki wygrywa w stosunku 130:32, rozwiewając wszelkie wątpliwości. Chociaż formalnie, jak przekonuje jeden z członków komitetu wykonawczego, to właśnie to gremium ma ostateczny i decydujący głos. Te słowa wywołują falę dezaprobaty na sali...

- Osiągnęliśmy zwycięstwo i musimy iść za ciosem. Niestety, do władz Ogniska dostała się część ludzi, myślących tylko o sobie i własnych interesach. Podejmują dziwne decyzje, nie obchodzi ich zdanie członków klubu. Mam nadzieję, że na kolejnym zebraniu powiemy im do widzenia. Dość kreciej roboty! - mówi członek Ogniska Magdalena Borzęcka-Hollman.

Z Londynu dla WP.PL Piotr Gulbicki

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (134)