Awantura o antyizraelski zamach z 1994 roku
Szef irańskiej placówki dyplomatycznej w Buenos Aires został wezwany do kraju "na konsultacje". To konsekwencja wydania przez argentyńskiego sędziego nakazu aresztowania Irańczyków, oskarżanych o związki z zamachem bombowym na izraelski ośrodek kulturalny sprzed
dziewięciu lat.
12.03.2003 10:49
W tym najtragiczniejszym w historii Argentyny zamachu terrorystycznym zginęło 85 osób. Natychmiast ogłoszono, że stoi za nim Iran. Ten zaprzeczył oskarżeniom. Jednym z następstw było wzajemne odwołane ambasadorów i obniżenie stosunków dyplomatycznych do rangi charges d'affaires.
Rzecznik irańskiego MSZ poinformował we wtorek wieczorem, że charge d'affaires Mohammad Ali Tabatabaje wrócił już do Teheranu.
Stosunki między Iranem a Argentyną są napięte od piątku. Tego dnia sędzia prowadzący sprawę zamachu z 1994 roku na izraelską placówkę AMIA w Buenos Aires wydał nakaz aresztowania byłego radcy ambasady Iranu, kuriera dyplomatycznego i jeszcze dwóch dyplomatów. Sprawę przekazano Interpolowi.
Teheran szybko zareagował. Dwa razy wezwał do MSZ argentyńskiego charge d'affaires, któremu wiceminister spraw zagranicznych wręczył "bardzo stanowczy protest" i zapowiedź dalszych kroków. Buenos Aires odpowiedziało w poniedziałek "zaproszeniem" do swojego MSZ irańskiego charge d'affaires i żądaniem od niego wyjaśnień tak ostrej reakcji.
Argentyńskie władze chciały zwłaszcza dowiedzieć się, o co chodziło rzecznikowi resortu irańskiej dyplomacji, gdy mówił o "upolitycznieniu sprawy pod presją czynników syjonistycznych".
Nie wiadomo czy chodzi o przejściowe zamieszanie, czy też o dłuższy kryzys na linii Teheran-Buenos Aires, który może doprowadzić nawet do zerwania stosunków dyplomatycznych.(iza)