Australijski aferzysta nie może czuć się bezkarny
Jest szansa na postawienie australijskiego
aferzysty Abrahama Goldberga przed obliczem polskiego wymiaru
sprawiedliwości - ocenia prokuratura, o czym informuje
"Rzeczpospolita".
10.11.2005 | aktual.: 10.11.2005 07:31
Deklaracja prokuratury to efekt publikacji "Rzeczpospolitej" ("Drugie życie Goldberga", 9 listopada) i australijskiego prestiżowego tygodnika "The Bulletin" o Abrahamie Goldbergu, ściganym za malwersacje miliarderze z Australii. Jest on najbardziej poszukiwanym "białym kołnierzykiem" w historii Australii. Mimo że od 15 lat mieszka w Polsce i prowadzi tu interesy, australijskie władze nie były w stanie doprowadzić go na ławę oskarżonych.
Za znalezienie Goldberga chwalił dziennikarzy szef Prokuratury Krajowej Janusz Kaczmarek: To dziennikarski sukces - mówił w programie Moniki Olejnik w Radiu Zet. Kaczmarek dodał, że przypadek Goldberga jest zawiły od strony prawnej, bo nie wchodzi w grę europejski nakaz aresztowania. Goldberg, który jest polskim obywatelem, nie może zostać wydany władzom australijskim.
Postawienie australijskiego miliardera przed sądem jest jednak możliwe. Maciej Kujawski, rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej, podkreśla, że to sami Australijczycy powinni zwrócić się do polskiej prokuratury. Istnieje możliwość złożenia wniosku o przejęcie ścigania - mówi Kujawski. Podkreśla, że w takim przypadku przestępstwa popełnione w innym kraju muszą znajdować się także w polskim kodeksie. W tym przypadku taka sytuacja zachodzi. Wtedy moglibyśmy go ścigać - dodaje.
Abraham Goldberg był w końcu lat 80. jednym z czterech najbogatszych mieszkańców Australii. W 1990 r. jego imperium, firma Linter Group, upadło, pozostawiając po sobie 1,5 mld dolarów długów. Policja podejrzewała, że Goldberg wytransferował pieniądze za granicę i celowo doprowadził do bankructwa. Goldbergowi w porę udało się wyjechać z Australii. Jest ścigany listem gończym, władze australijskie chcą przedstawić mu 17 zarzutów dotyczących oszustw i fałszowania dokumentów. (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Rzeczpospolita - Co zrobi AustraliaRzeczpospolita - Co zrobi Australia