"Auschwitz to nie tylko historia holokaustu" - Władysław Bartoszewski dla WP
Historia obozu w Oświęcimiu, to nie tylko historia holokaustu. W Auschwitz ginęli polscy oficerowie, nauczyciele, lekarze, profesorowie - ludzie różnych poglądów, tylko dlatego, że byli polską inteligencją. Potrzeba akcji, która uprzytomni prawdziwy wymiar zagrożeń historii naszego wspólnego kontynentu - mówi w wywiadzie dla WP Władysław Bartoszewski, przewodniczący Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa.
Podczas obchodów 60. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu KL Auschwitz i miasta Oświęcim ma zostać podpisana Karta Międzynarodowego Centrum Nauczania o Auschwitz i Holokauście. Co to za dokument?
Władysław Bartoszewski: To jest dokument, który przygotowała Międzynarodowa Rada Oświęcimska złożona częściowo z byłych więźniów, częściowo badaczy problemu. Międzynarodowa dosłownie, bo są tam obywatele różnych krajów, Żydzi i chrześcijanie. Ta Rada, która funkcjonuje już 15 rok, postanowiła na terenie poobozowym utworzyć centrum, w perspektywie tego, że więźniowie z biologicznych powodów, sami już działalnością public relations, ani oświatową, zajmować się nie będą, bo są to ostatnie lata ich życia. Jest teraz czas by pomyśleć co dalej. Dalej nie będzie już świadków. Dalej będzie tylko nauczanie, dokumenty, książki, wystawy. Ta działalność badawczo-oświatowa ma dotyczyć całej historii obozu w Auschwitz, a więc wszelkiej kategorii więźniów, różnej narodowości i wyznań oraz holokaustu, a raczej decyzji zgładzenia Żydów europejskich realizowanej częściowo w Auschwitz. Nas w Oświęcimiu interesować będzie utworzenie takiego centrum, które w oparciu o badaczy z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Śląskiego, o
ogromne archiwum, które gromadzone jest w muzeum, ma badać te problemy i przedstawić tę prawdziwą historię Europy. Dlaczego teraz? Dlatego, że okazja taka, że zebierze się około 40 głów państw dla upamiętnienia pewnego koszmarnego, ale niesłychanie ważnego, wydarzenia w historii Europy w XX wieku i to w zbiegu z rozszerzeniem Unii Europejskiej, i fakt pokoleniowego odchodzenia. Połowa członków rady to byli więźniowie i badacze nie-Polacy - obywatele Izraela, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Francji, Niemiec - oraz Polacy z kraju i zagranicy. A ja jestem już 15 rok przewodniczącym tego ciała.
Według sondaży, Polacy chcą pamiętać o doświadczeniach drugiej wojny światowej. Rodzi się więc pytanie, czy o holokauście i antysemityzmie myślimy już tylko jako o historii?
Władysław Bartoszewski: Mamy pamiętać o tym, jako o historii. Ja należę do tych Polaków, choć najstarszych już dzisiaj czynnych publicznie, bo mam lat 83, należę do tych Polaków, którzy są gorącymi zwolennikami zbadania pełnej prawdy o historii i pamiętania o niej. Ale dlaczego wybierać z tego tylko antysemityzm? Należałoby także wybrać na przykład kultywowanie negatywnego stosunku do sprawców, czyli do Niemców. My nie stoimy na stanowisku, że kultywowanie prawdy jest kultywowaniem jakiś uczuć. Ono ma być kultywowaniem wiedzy. Jeżeli będziemy kultywować wiedzę, to będziemy wiedzieli, że decyzja państwa niemieckiego zaciążyła nad losami wielu narodów, w tym w bardzo dużym stopniu naszego narodu. Występujące obecnie nastawienia ksenofobiczne, niechęci wynikające z odmienności wyznaniowej, pochodzeniowej, czy tradycji kulturalnej, to zupełnie inne zagadnienie. Niemcy wyciągnęli z tego wnioski, bo po prostu półtora miliona ludzi wymordowali w Oświęcimiu.
Czy uważa pan Profesor, że my współczesnie wyciągnęliśmy wnioski z doświadczenia Auschwitz i innych obozów pracy i zagłady?
Władysław Bartoszewski: Ja nie wiem, czy myśmy je wyciągnęli. Myślę, że nadal mamy je wyciągać. Zachodzi potrzeba akcji oświatowej, wychowawczej, prowadzonej przez rodziny, ale nie wszystkie rodziny to potrafią, prowadzonej przez kościoły. Potrzeba także akcji, która będzie uprzytamniała nam, Europejczykom o prawdziwym wymiarze zagrożeń historii naszego wspólnego kontynentu. Historia ta odbywała się nie tylko w Polsce, bo na przykład ponad pół miliona Żydów wymordowano na Wschodzie, w województwach graniczących z dawnym Związkiem Radzieckim. Mówię o granicach przedwojennych. Robiły to oddziały policji niemieckiej, przy udziale lokalnych oddziałów ukraińskich, litewskich, estońskich i łotewskich. Niech oni sami ze swoją historią robią porządek. My tego za nikogo robić nie możemy, ani nikogo do tego nie wzywamy. My chcemy zbadać to wszystko, co tu się działo. Przypominam, nazwa centrum mówi: Międzynarodowe Centrum Badania Auschwitz i Holokaustu. W Auschwitz zginął ojciec Kolbe, polscy oficerowie,
nauczyciele, lekarze, profesorowie, ludzie różnych poglądów, tylko dlatego, że byli polską inteligencją. Pierwsze transporty żydowskie były do tego ośrodka zagłady 26 marca 1942 roku, a obóz istaniał od 15 czerwca 1940 roku. Z tego wynika, że historia tego terenu, to nie tylko historia holokaustu. Choć ze względu na międzynarodowe odniesienie ona właśnie szczególnie zwraca uwagę. My jesteśmy zobowiązani w naszym kraju badać te rzeczy. Właśnie dlatego, że istnieje zainteresowanie tym fragmentem historii, to powinniśmy móc poznać różne jej oblicza.
Z profesorem Władysławem Bartoszewskim rozmawiała Sylwia Miszczak