Aurelia Kuran-Puszkarska o Możejkach
Porannym gościem RadiaPiN 102FM była Aurelia Kuran-Puszkarska - analityk rynku paliw.
16.10.2006 | aktual.: 16.10.2006 14:26
Cezary Szymanek: Gościem Radia PiN 102 FM jest dziś Aurelia Kuran-Puszkarska, analityk rynku paliw. Witam serdecznie.
Aurelia Kuran-Puszkarska: Dzień dobry.
Kiedy będziemy płacić za olej napędowy ponad 4 złote, a właściwie inaczej, ponad cenę benzyny?
Myślę, że już w najbliższych dniach. Nie wykluczyłabym, że będzie to środa, czwartek, czy piątek. Jechałam dziś przez Warszawę i są już stację, gdzie benzyna kosztuje tyle samo, co olej napędowy. Spotkałam jedną czy dwie, na której diesel był o 2 grosze droższy.
Jest to sytuacja jednotygodniowa, dwutygodniowa, czy powinniśmy się już do tego przyzwyczaić?
Nie, powinniśmy się do tego przyzwyczaić.
Dlaczego?
Od września w hurcie diesel kosztuje drożej od benzyny. Ponieważ jesienią rośnie popyt na diesela, więc stacje są w stanie obniżyć marżę na diesla rekompensując sobie wzrostem sprzedaży, ale tylko do pewnej różnicy. Różnica miedzy dieslem a benzyną od soboty jest wynosi 20 groszy brutto, diesel tyle diesel jest droższy w hurcie niż benzyna. Tych 20 groszy nie uda się długo niwelować schodzeniem z marży. Dlatego uważam, że najdalej środę, najdalej w czwartek większość stacji w Warszawie i w całej Polsce będzie sprzedawać diesla w tej samej cenie. A później z dnia na dzień diesel będzie drożał, natomiast benzyna ma szansę nawet stanieć.
Stanieć, o ile?
1, 2, 3 grosze. Myślę, że to nie będą większe obniżki, ale jednak benzyna będzie tańsza.
Przez jaki czas ta sytuacja może się utrzymać?
O takiej sytuacji możemy mówić nawet do końca roku, tym bardziej, że zrobiło się troszeczkę nerwowo na rynku diesla, na rynku hurtowym, ponieważ wiemy, że spłonęła rafineria.
No właśnie, przejdźmy do powodów całego zamieszania cenowego, jeżeli chodzi o diesla i benzynę. Czy główny powód, to pożar rafinerii Możejki?
Nie. Taka sytuacja jest w całej Europie i jesienią rośnie popyt na diesla, natomiast maleje popyt na benzynę. Z baryłki ropy można wyprodukować zawsze tą samą proporcję benzyny, diesla i oleju grzewczego. Jeśli rośnie popyt na diesla a maleje na benzyny, to rafinerie jesienią mają popyt, muszą uruchamiać dodatkowe zbiorniki, żeby magazynować benzynę. Ewentualnie podejmują decyzję o obniżaniu cen benzyn. Natomiast chcąc sprostać zapotrzebowaniom na diesla niestety uruchamiają dodatkowe moce produkcyjne, co oczywiście kosztuje. Kosztuje tzn., że cena musi iść w górę. Jaki udział procentowy w tych powodach ma cała sprawa Możejek? Bo analitycy od kilku dni, czyli od momentu, kiedy wybuchł pożar w Możejkach, i kiedy wszyscy zaczęli się zastanawiać co dalej Orlen z tym wszystkim zrobi, jako trzecią rzecz dodawali, że to będzie skutkowało tym, że to wszystko odczują na swoich portfelach kierowcy.
Myślę, że do soboty, bo ostatnia cena na diesla jest z soboty, jeszcze pożar w rafinerii w Możejkach nie miał wpływu. Natomiast w najbliższym tygodniu już zacznie mieć to skutek, zwłaszcza w północno-wschodniej Polsce. Ponieważ bardzo wiele stacji właśnie na Mazurach, w rejonie Białegostoku zaopatrywało się w diesla z Możejek, w diesla z Mozyru. Tam również będą ograniczenia w produkcji. Jeśli nie będzie importu z tych dwóch rafinerii, to możemy się liczyć z tym, że będzie import z dalszych rafinerii, i że będzie drożej.
Pożar rafinerii w Możejkach to wielomilionowe straty, oczywiście milionowe liczone w dolarach i to jest na razie bez kosztów przestoju rafinerii. Czy Pani zdaniem Orlen powinien dalej brnąć w transakcję?
Z całą pewnością powinien to wszystko jeszcze raz przeliczyć. To jest bardzo trudne pytanie. Myślę, że...
Bo prezes Orlenu Igor Chalupec zapowiada, że przeanalizujemy, ale tak naprawdę mamy wolę, żeby sfinalizować tę transakcję.
Z pierwszą częścią zdania zgadzam się, przeanalizujemy. Natomiast co do tej woli, to nie jestem przekonana.
Dlaczego? Jakie to niesie zagrożenia, jeżeli rzeczywiście ta wola byłaby i Orlen dalej chciałby kupić Możejki?
Po pierwsze Orlen musiałby ponieść koszty remontu, koszty przebudowy rafinerii.
Renegocjacja kontraktu?
Myślę, że tu jest niewiele możliwości renegocjacji, i że Litwini będą starali się wziąć te pieniądze, które mają obiecane, to po pierwsze. Po drugie pytanie, czy banki troszeczkę nie usztywnią swojego stanowiska, czy nie będą żądały wyższego oprocentowania kredytu. I trzecia sprawa, to dostawy ropy dostarczanej tankowcami, to kosztuje drożej. Nie słyszeliśmy, na razie, żeby ropa miała popłynąć rurociągiem "Przyjaźń" do Możejek. Tych zagrożeń dla kontraktu Możejki - Orlen jest bardzo dużo. Dlatego uważam, że należy to jeszcze raz bardzo dokładnie policzyć. Należy uzgodnić to z bankami, bo tu też się obawiam, że banki mogą mieć troszeczkę inne zdanie niż to, które głosi prezes Chalupec. W takim razie, jeżeli nie Możejki, to co? Czy Orlen ma jakąś inną alternatywę?
Ponieważ się mówiło do tej pory o Możejkach nie mam takiej wiedzy, że jeśli nie Możejki, to co... Orlen chce być koncernem europejskim, więc z całą pewnością będzie dalej szukał kolejnych rafinerii do kupowania, ale...
No właśnie, kolejne rafinerie. Coś jest na horyzoncie?
Na razie chyba nie. Na razie Orlen się zajął na bardzo poważnie Możejkami. Dajmy prezesowi Chalupcowi dwa, trzy tygodnie czasu, nich jeszcze raz przeliczy, nich przedyskutuje z bankami i zobaczymy co z tego będzie.
W takim razie ten drugi scenariusz. Prezes Chalupec przeliczył, podjął decyzję, kupujemy. Kierowcy wtedy odczują decyzję na swoich portfelach?
To co produkuje Orlen, co produkują nasi producenci to jest troszeczkę za mało, żeby zabezpieczyć potrzeby naszych kierowców, zwłaszcza jesienią, zwłaszcza zimą. Trzeba się będzie rozglądać w rynku makro za dodatkowym importem, a ten dodatkowy import będzie droższy. To znaczy kierowcy będą musieli za to zapłacić.
Jak dużo?
To bardzo trudne pytanie. To będzie zależało jeszcze od tego, ile będzie kosztowała ropa i będzie zależało jeszcze przede wszystkim od tego, jakie będzie kurs złotówki. Jeśli złotówka będzie mocna, to myślę, że to jest kilka, góra kilkanaście groszy. Natomiast, jeśli złotówka by słabła to będziemy mieli trudniejszą sytuację.
Jak Pani prognozuje wartość baryłki ropy naftowej do końca roku?
Myślę, że nie powinniśmy mieć radykalnych zmian. Może 1 - 1,5% w górę, nie więcej. Te 1 - 1,5% w związku z tym, że jednak północna półkula musi gromadzić większe zapasy przed sezonem zimowym. Oczywiście pod warunkiem, że będzie na świecie stabilizować się sytuacja polityczna i nie będziemy mieli jakiś anomalii pogodowych.
Czyli co, cena benzyny w miarę stabilna, a jeżeli już w górę to tylko diesel?
To znaczy w miarę stabilna cena benzyny do końca roku, powiedziałabym, że nawet z tendencją do 1, 2, 3 grosze w dół, ale do końca roku.
A po nowym roku?
AK: Później wszystko w rękach ministra finansów. Jeśli podniesie akcyzę, czy też wróci do akcyzy sprzed 1,5 roku, to oznacza 25 groszy akcyza w górę plus VAT, czyli 30 gorszy.
To wtedy na litrze ile?
Około 30 groszy więcej. Na początek na pewno mniej. Na początek znów będzie schodzenie z marży produkcyjnej, schodzenie z marży detalicznej, ale 30 groszy nie da się samymi marżami zniwelować. Czyli w styczniu myślę, że benzyna zdrożałaby rzędu 15 - 20 groszy.
A* później?*
Później dojdzie do 30. Moim zdaniem tu nie ma alternatywnego rozwiązania.
Dziękuję bardzo, gościem Radia PiN 102 FM była dziś Aurelia Kuran-Puszkarska, analityk rynku paliw. Dziękuję bardzo.
Dziękuję.