Ateista pozwał armię USA za dyskryminację

Hall był wychowany jako baptysta, ale teraz, gdy ma 23 lata, nie wierzy w Boga, przeznaczenie ani żadną siłę wyższą. Podczas dwóch misji w Iraku udało mu się jeszcze raz przeczytać Biblię, którą wcześniej zawsze ze sobą zabierał. Tym razem znalazł w niej wiele pytań bez odpowiedzi, zdecydował więc, że zrywa z religią.

Utrata wiary - jak mówi - zahamowała jego karierę w wojsku i stała się nawet zagrożeniem dla jego życia. Inni żołnierze grozili mu, aż wojsko musiało przydzielić mu ochroniarza, który miał go chronić przed atakami "kolegów".

W marcu Hall pozwał m.in. sekretarza obrony USA Roberta Gatesa. W pozwie czytamy, że prawa żołnierza do wolności religijnej wynikające z Pierwszej Poprawki do Konstytucji zostały pogwałcone. Oskarżyciel sugeruje, że wojsko USA stało się organizacją chrześcijańską. To całkowicie niezgodne z konstytucją - podkreśla Hall.

Zdaniem żołnierza dyskryminacja wobec nie-chrześcijan w wojsku to norma. Dwa lata temu w Święto Dziękczynienia, po tym, jak Hall nie chciał modlić się przed posiłkiem, rozkazano mu usiąść w innym miejscu. Innym razem, gdy o mały włos nie zginął podczas ostrzału pojazdu Humvee w Iraku, inny żołnierz zapytał go: Czy teraz wierzysz w Jezusa?.

Hall nie oczekuje od armii zadośćuczenienia, ale gwarancji poszanowania jego praw jako obywatela. W końcu odesłano go z Iraku do Junction City w Kansas. Ale - jak mówi - z powodu ateizmu nie ma szans na awans. Powiedziano mi, że z powodu moich prywatnych poglądów nie będę dobrym przywódcą - mówi Hall.

Przypadek Halla to nie wyjątek. Michael Weinstein, emerytowany oficer Air Force i założyciel Military Religious Freedom Foundation również pozwał armię USA. Weinstein twierdzi, że kontaktowało się z nim 8 tys. żołnierzy. Prawie wszyscy skarżyli się na chrześcijańską indoktrynację w wojsku.