Ataki na Polaków w Wielkiej Brytanii
Kolejny incydent na Wyspach
Ataki na Polaków na Wyspach. Po Brexicie to się nasiliło
Mieszkańcy Harlow są zszokowani po tym, jak grupa nastolatków pobiła na śmierć 40-letniego Polaka i ciężko raniła jego 43-letniego kolegę. Policja wciąż bada motywy sprawców, ale głównym wątkiem śledztwa jest zabójstwo na tle narodowościowym.
Harlow to ponad 80-tysięczne miasteczko w południowo-wschodniej Anglii, w którym Polacy stanowią najliczniejszą mniejszość narodową (według oficjalnych statystyk z 2013 roku mieszka ich tu ponad 1,5 tys).
Tragedia w Harlow to najpoważniejszy przypadek agresji wobec Polaków i kolejny niepokojący incydent na Wyspach w ostatnich tygodniach.
(WP, PAP, TVN24, IAR)
"Wracajcie do swojego kraju, następna będzie wasza rodzina"
W lipcu, w angielskim Plymouth, ktoś podpalił szopę przylegającą do domu polskich imigrantów. Znajdowało się w nim dwoje dorosłych i czworo dzieci. Polacy otrzymali też list z pogróżkami, w którym napisano: "wracajcie do swojego kraju, następna będzie wasza rodzina". Policja uznała, że "podpalenie było umyślne, mogło grozić utratą życia i dokonano go na tle narodowościowym".
Obraźliwy napis na budynku polskiego ośrodka kulturalnego
Po czerwcowym referendum ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej na Wyspach odnotowano znaczący wzrost antypolskich wystąpień.
Brytyjska policja wciąż prowadzi śledztwo ws. "motywowanego rasowo uszkodzenia budynku Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego". Namalowane farbą na fasadzie budynku hasła w dosadny sposób wzywały Polaków do opuszczenia Wielkiej Brytanii.
"Dość polskiego robactwa"
Pierwszy incydent po referendum w sprawie Brexitu, o którym doniosły media na Wyspach, dotyczył ulotek, jakie otrzymali Polacy mieszkający w Cambridgeshire.
"Wychodzimy z Unii Europejskiej. Nie będzie więcej polskiego robactwa" - głosił napis na kartkach. Na niektórych umieszczono zdanie w dwóch wersjach językowych po polsku i angielsku.
Ulotki znalazły się też przed szkołą w Huntingdon, gdzie jedną z nich znalazł 11-letni chłopiec, który miał być "bardzo zasmucony" zdarzeniem. Dyrekcja szkoły odmówiła komentarzy. Po tym incydencie jedna z nauczycielek, dziennikarka Kate Townshend Gloucester, napisała na Twitterze: "Dziewczynka w naszej podstawówce spytała: Czy będę teraz musiała wyjechać z Anglii, bo jestem Polką? - serce się kroi".
Ksenofobiczne nastroje Brytyjczyków
W ostatnich tygodniach na wrogą atmosferę na brytyjskich ulicach skarży się coraz więcej Polaków żyjących na Wyspach. Jedna z rozmówczyń Polskiej Agencji Prasowej opowiadała o mężczyźnie, którzy krzyczał, żeby "wracała do swojego kraju, wynosiła się z Anglii".
Inna Polka mówiła na antenie londyńskiego radia LBC, że powiedziano jej, iż "powinna się cieszyć tym, że tu pracuje dopóki może, ale na szczęście, już niedługo".