Atak śmigłowców izraelskich w rejonie Gazy
Śmigłowce izraelskie ostrzelały w środę
po południu okolice Gazy. Zginęło siedem osób, w tym jeden z przywódców radykalnej organizacji palestyńskiej Hamas - Titi Masud.
Informacje o ataku nadeszły kilkanaście minut po zamachu bombowym w Jerozolimie, w którym zginęło co najmniej 13 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
We wtorek wojsko amerykańskie bez powodzenia usiłowało zgładzić przywódcę Hamasu Abdelaziza al-Rantisiego. Hamas zapowiedział odwet.
Prezydent USA George W. Bush, który w zeszłym tygodniu uczestniczył w jordańskiej Akabie w szczycie amerykańsko-izraelsko-arabskim, poświęconym bliskowschodniemu planowi pokojowemu, zwanemu mapą drogową, potępił zarówno wtorkową próbę zlikwidowania przywódcy Hamasu, jak i środowy zamach w Jerozolimie.
Izrael zapowiada kontynuowanie zamachów na radykałów palestyńskich, bez względu na "reprymendę" amerykańską. "Jeśli oni (władze palestyńskie) nie podejmą działań, to my będziemy działać" - powiedział rzecznik izraelskiego premiera wkrótce po ataku śmigłowców koło Gazy.