Atak na konwój - 19 zabitych, na statku Ewa Jasiewicz
19 osób zginęło na skutek ataku izraelskich okrętów wojennych na konwój sześciu statków z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy - poinformowała agencja Reutera. Na jednym ze statków znajdowała się Ewa Jasiewicz z Ruchu Wolna Gaza i redakcji polskiej "Le Monde diplomatique" - poinformował redaktor naczelny miesięcznika, Przemysław Wielgosz. Określił on izraelską operację "aktem barbarzyństwa i piractwa". Unia Europejska wezwał do przeprowadzenia śledztwa w tej sprawie.
31.05.2010 | aktual.: 31.05.2010 14:35
Z doniesień wynika, że izraelska marynarka otoczyła wszystkie statki konwoju, ale dokonała abordażu tylko na jeden z nich. Według arabskiej telewizji Al Jazeera, do zdarzenia doszło na wodach międzynarodowych, 65 km od brzegów Strefy Gazy. Akcja zakończyła się przejęciem jednostek.
Izraelska telewizja podała, że w wyniku operacji zginęło 19 aktywistów. Wcześniejsze doniesienia mówiły nawet o 26 ofiarach śmiertelnych, a według organizacji pomocowej "Flotylla Wolności", w ataku zginęło 16 osób. 15 z nich to Turcy, narodowość jednej ofiary jest nieznana.
Jak pisze agencja Reutera, bilans ofiar może być większy, gdyż izraelscy komandosi, którzy wkroczyli na statki z pomocą, dokonują przeszukań i spotykają się z ostrym sprzeciwem ze strony propalestyńskich działaczy.
Zobacz zdjęcia z ataku na konwój pomocy humanitarnej.
Konwój składał się z dwóch statków transportowych, promu i trzech jachtów. W niedzielę rano opuścił terytorialne wody cypryjskie. Statki prowadziła turecka jednostka z 600 osobami na pokładzie.
Izrael od początku zapowiadał, że nie pozwoli dotrzeć statkom do rządzonej przez radykalny palestyński Hamas Strefy Gazy.
Na pokładzie jednego ze statków znajdowała się Ewa Jasiewicz, obrończyni praw człowieka polskiego pochodzenia, która urodziła się w Londynie. Około trzech godzin przed wydarzeniem rozmawiała telefonicznie z Przemysławem Wielgoszem. - Mówiła, że spodziewają się uderzenia, bo Izrael już wcześniej atakował międzynarodowych aktywistów - wyjaśnia Wielgosz w rozmowie z Wirtualną Polską. - Potem izraelska armia zablokowała połączenia satelitarne - mówi dziennikarz.
Agresywni aktywiści?
Armia Izraela oświadczyła, że komandosi zostali ostrzelani i zaatakowani nożami. Do strzelaniny doszło, gdy aktywiści próbowali odebrać komandosom broń. Co najmniej czterech żołnierzy zostało rannych. "Komandosi marynarki wojennej przejęli sześć statków, które chciały naruszyć blokadę morską (Strefy Gazy). Podczas przejęcia żołnierze spotkali się z fizyczną przemocą ze strony działaczy, którzy zaczęli do nich strzelać z ostrej amunicji" - podało wojsko.
Tymczasem Przemysław Wielgosz podaje, że aktywiści byli poinstruowani, by nie stosować agresji. - Przed wyjazdem Ewa i inne osoby, które miały płynąć na statkach, przeszły szkolenie, jak zachowywać się wobec izraelskich żołnierzy nie używając przemocy. Umówili się nawet, by nie stosować agresji słownej - mówi redaktor miesięcznika "Le Monde diplomatique".
Patrycja Sasnal z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że rozwój wypadków zaskoczył nawet samych Izraelczyków, którzy nie planowali aż tak ostrej reakcji. - To na pewno nie miała być akcja, która by się tak zakończyła. Izraelczycy nie zamierzali nikogo zabijać, ale chcieli przechwycić transport - wyjaśnia ekspertka.
Zdaniem Sasnal, ten incydent zaostrzy sytuację na Bliskim Wschodzie, ale nie należy spodziewać się najgorszego. - Nie sądzę, żeby doszło do wojny. Jest to natomiast wielka wizerunkowa porażka Izraela. Wyobrażam sobie, że Stany Zjednoczone tak zareagują, aby uspokoić wszystkie strony - dodała Sasnal.
"Barbarzyństwo i piractwo"
- Aktywiści, którzy organizowali rejs nie przypuszczali, że rząd Izraela posunie się do tak jaskrawego aktu barbarzyństwa. W dodatku jest to przejaw piractwa morskiego, ponieważ wszystko wydarzyło się na wodach międzynarodowych - ocenia Przemysław Wielgosz.
Aneta Jerska z Polskiej Kampanii Solidarności z Palestyną uważa, że atak Izraela to złamanie prawa międzynarodowego i zbrodnia przeciwko cywilom. Jerska podkreśliła, że na pokładzie tureckiej jednostki nie było niedozwolonych produktów, a ładunek był sprawdzany w kilku portach - w Irlandii, na Krecie i Cyprze. Statki wiozły 10 tysięcy ton pomocy, w tym cement, materiały budowlane, elektryczne wózki inwalidzkie i oczyszczalnie wody.
Jerska poinformowała również, że organizatorzy akcji nie mają kontaktu z działaczami. Aktywiści mieli trafić do specjalnego aresztu w Aszdod. Ci, którzy nie zgodzą się na deportację, zostaną zatrzymani. Nie wiadomo, co stało się z osobami, które zostały ranne.
Także Turcja ostro potępiła izraelski atak na konwój sześciu statków z pomocą dla Strefy Gazy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Ankarze nazwało atak działaniem "nie do zaakceptowania". Według strony tureckiej, na pokładzie statków znajduje się 10 tysięcy ton ładunku pomocy humanitarnej - zapasów i sprzętu oraz 750 aktywistów z Irlandii, Grecji i Turcji.
"Masakra", "nieludzkie traktowanie"
- To, co Izrael zrobił na pokładzie Flotylli Wolność to masakra - powiedział z kolei prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas, cytowany przez oficjalną agencję informacyjną Wafa.
W sprawie incydentu głos zabrał również prezydent Iranu Mahmud Ahamdineżad. Jego zdaniem, przechwycenie konwoju przyczyni się do upadku państwa żydowskiego. - Nieludzkie działania reżimu syjonistycznego przeciwko Palestyńczykom i uniemożliwienie (dostarczenia) pomocy humanitarnej ludności żyjącej w Strefie Gazy nie pokazuje jego siły, lecz słabość - powiedział irański prezydent. - Wszystkie te działania sygnalizują koniec ohydnego i fałszywego reżimu - zaznaczył. Ahmadineżad znany jest ze swoich wystąpień, w których głosi, że Izrael zniknie kiedyś z mapy.
Tymczasem Syria wezwała Ligę Arabską do nadzwyczajnego spotkania w celu omówienia izraelskiej agresji na flotyllę. Spotkanie takie wyznaczono na wtorek, 1 czerwca.
Syria gości u siebie członków Hamasu, radykalnej organizacji palestyńskiej, która przejęła kontrolę nad Strefą Gazy w czerwcu 2007 roku od umiarkowanej organizacji Fatah prezydenta Abbasa. Liga Arabska z siedzibą w Kairze poparła pośrednie rozmowy izraelsko-palestyńskie pod auspicjami USA, rozpoczęte w kwietniu.
Izrael wyraża ubolewanie
Jeden z izraelskich ministrów wyraził ubolewanie z powodu ofiar śmiertelnych na pokładzie statków płynących z pomocą dla Strefy Gazy, przejętych wcześniej tego dnia przez izraelską marynarkę wojenną.
- Mogę jedynie wyrazić żal z powodu wszystkich zabitych - powiedział w izraelskim radiu minister przemysłu, handlu i pracy Benjamin Ben-Eliezer.
Agencja Reutera zauważa, że jest to pierwsze oficjalne przyznanie się Izraela, iż w incydencie zginęli ludzie.
Polka z Londynu, pisarz i laureatka Nobla
Wśród około 600-700 propalestyńskich aktywistów w akcji uczestniczyło wielu europejskich deputowanych, Mairead Corrigan Maguire z Irlandii Północnej, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla z 1976 roku, a także osoby, które przeżyły Holokaust.
Na jednym ze statków "Pokojowej Flotylli na rzecz Strefy Gazy" była również Ewa Jasiewicz - niezależna dziennikarka i działaczka propalestyńska. Urodziła się w Wielkiej Brytanii w rodzinie polskich emigrantów. Współpracuje m.in. z brytyjskim „The Guardian” i polskim wydaniem „Le Monde diplomatique”. W 2008 roku była świadkiem izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy, podczas której zginęło około 1400 ludzi.
Czytaj więcej w artykułach Jasiewicz: "Codzienny koszmar Gazy" oraz "Jak Izrael morduje Gazę".
Między aktywistami znajdował się także pisarz Henning Mankell - podał szwedzki oddział NGO Ship to Gaza.
62-letni pisarz, dołączył w niedzielę do konwoju na pokładzie małej jednostki po wielogodzinnych negocjacjach z władzami cypryjskimi i tureckimi.
Mankell, którego kryminały sprzedawane są na całym świecie, a serial "Wallander" wyprodukowały dwie telewizje - szwedzka i brytyjska - wyjaśniał swoje zaangażowanie na rzecz Palestyńczyków potrzebą konkretnego działania.
Unia chce śledztwa
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton "w imieniu Unii Europejskiej żąda, by przeprowadzono pełne śledztwo dotyczące okoliczności wydarzenia. Wzywa do niezwłocznego, trwałego i bezwarunkowego otwarcia przejścia w celu przepływu pomocy humanitarnej, towarów handlowych i osób do Gazy jak i z niej" - oznajmił rzecznik Ashton.
Dodał, że przedstawicielka UE wyraża głęboki żal z powodu wiadomości o ofiarach śmiertelnych i aktach przemocy, do których doszło w trakcie przejęcia konwoju.
Izraelska operację potępiła także Francja. "Jestem głęboko zszokowany tragicznymi konsekwencjami izraelskiej operacji wojskowej przeciwko 'Pokojowej Flotylli na rzecz Gazy'" - napisał w oświadczeniu francuski minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner.
"Nic nie może usprawiedliwić użycia takiej przemocy, jak w tym wypadku, którą surowo potępiamy. Okoliczności tego dramatu muszą być dokładnie wyjaśnione i domagamy się wszczęcia śledztwa" - czytamy w komunikacie.
Izrael utrzymuje ścisłą blokadę Strefy Gazy po przejęciu tam władzy przez Hamas w czerwcu 2007 roku. Zezwala się jedynie na wwóz niektórych artykułów pierwszej potrzeby. W tej sytuacji 80% towarów importowanych do Strefy pochodzi z przemytu tunelami wykopywanymi przez Palestyńczyków pod granicą z Egiptem. Są one niszczone przez wojsko egipskie. Tą drogą docierają również materiały budowlane wykorzystywane przy odbudowie.