Astronauta Jean-Francois Clervoy: w kosmosie czułem, że nie jestem sam
W kosmosie człowiek ma dwa sprzeczne uczucia: wśród otaczającej czerni czuje się bardzo samotny, potem, widząc gwiazdy, ma wrażenie, że nie jesteśmy sami we wszechświecie - powiedział astronauta Jean-Francois Clervoy, uczestnik misji wahadłowców Atlantis i Discovery.
Francuski astronauta, naukowiec i inżynier od piątku gości w Warszawie. Jest bohaterem dokumentu "Jestem w kosmosie" (Niemcy, 2012, reż. Dana Ranga), pokazywanego na trwającym w stolicy 10. festiwalu filmowym Planete+ Doc.
Clervoy (ur. 1958) poleciał w kosmos trzy razy. Dwa razy, w latach 1994 i 1997, był uczestnikiem misji wahadłowca Atlantis. Celem pierwszej misji były badania atmosfery ziemskiej, drugiej - dostarczenie sprzętu i żywności na stację orbitalną Mir oraz wymiana załogi. Trzeci lot odbył w 1999 r. na pokładzie wahadłowca Discovery; cel wyprawy stanowiła naprawa teleskopu Hubble'a. Podczas tych misji Francuz, operując specjalnie zainstalowanym ramieniem robota, nadzorował m.in. przebieg spacerów kosmicznych kolegów-astronautów. W kosmosie Clervoy spędził łącznie ok. 600 godzin.
Wspominając wyprawy astronauta opowiadał: "Widok Ziemi z kosmosu wywołuje łzy wzruszenia, robi ogromne wrażenie. Nigdy, za wyjątkiem narodzin mojego dziecka, nie przeżyłem niczego bardziej poruszającego. Ziemia widziana z kosmosu jest przepiękna. Jednocześnie, patrząc na nią, astronauta uświadamia sobie, jak krucha jest egzystencja ludzi na Ziemi". - Myślę, że gdyby każdy człowiek miał choćby raz w życiu możliwość spojrzenia na Ziemię z kosmosu, zmieniłoby to jego sposób myślenia o życiu - uważa Clervoy.
- Starszy ode mnie astronauta Amerykanin Story Musgrave dał mi kiedyś radę: "Kiedy jesteś w kosmosie, oprócz pracy, znajdź czas dla siebie. I baw się tym, że tam jesteś". Wolne chwile warto wykorzystać na to, by zastanowić się, kim jesteś, dlaczego w kosmosie znalazłeś się akurat ty, jak się czujesz w takiej sytuacji, jak postrzegasz kosmos i Ziemię - opowiadał Francuz.
- Na pokładzie wahadłowca jest czas na myślenie o tym, kim jesteśmy. Ja miałem dziwne wrażenie, że moje emocje, gdy jestem w kosmosie, są całkiem inne, niż te u ludzi na Ziemi. Patrząc na oddaloną Ziemię, czułem się trochę jak... obcy, kosmita. W takiej chwili może pojawić się iluzja, że "nie jesteś z Ziemi". Jednocześnie czułem z Ziemią bardzo silną więź, miałem poczucie, że koniecznie muszę tam wrócić. Myślałem też, jak śmiesznie mali są ludzie w porównaniu z ogromem kosmosu - wspominał astronauta. Pytany, czy jest wierzący, odparł: "Wierzę, że istnieją siły nadrzędne wobec nas". - Jestem naukowcem. W kosmosie myślę między innymi o tym, jak mało wiemy o działaniu wszechświata - mówił Clervoy.
Clervoy podkreślił, że wielką satysfakcję przyniosło mu to, iż uczestnicząc w misjach, "wnosił wkład w rozwój nauki przez duże N". - Astronauci czują się jak pionierzy otwierający dla kolejnych pokoleń nowe drogi, tworzący nowe możliwości - powiedział. - Jestem bardzo dumny, że mogę pokazać kiedyś wnukowi zdjęcie zrobione przez teleskop Hubble'a i powiedzieć: ja tam byłem - mówił.
Pytany, czy już jako mały chłopiec marzył, by zostać astronautą, Francuz opowiadał: "Miałem dziesięć lat, gdy Neil Armstrong jako pierwszy człowiek stanął na Księżycu. Pamiętam, że pomyślałem wtedy, że też chciałbym polecieć w kosmos. Jednak wtedy myślałem, że polecę kiedyś w kosmos dla zabawy, jako turysta, na weekend". Marzenie o wyprawie w kosmos spełniło się, gdy Clervoy miał 36 lat i wziął udział w swojej pierwszej misji, na pokładzie wahadłowca Atlantis.
- Kiedy mój ojciec, który był pilotem wojskowym, oglądał mój start, płakał. Po raz pierwszy od wielu lat, bo wcześniej tak się wzruszył, gdy się urodziłem. Ojciec zawsze mnie wspierał. Mama też - bardzo się o mnie bała, ale nigdy nie namawiała mnie, bym zrezygnował z tego, co robię. Była zresztą przyzwyczajona do niebezpieczeństwa, jako żona wojskowego pilota - opowiadał Clervoy. - Mam brata bliźniaka, lekarza. Obaj w czasie wolnym uprawiamy skoki spadochronowe - dodał.
W dokumencie "Jestem w kosmosie", pokazywanym na Planete+ Doc (w sekcji "Bohaterowie są wśród nas"), reżyserka Dana Ranga wykorzystała prywatne materiały filmowe Clervoya. Podczas wypraw astronauta w czasie wolnym od pracy filmował swoje codzienne czynności na pokładzie wahadłowca, np. jak przygotowuje posiłek, szykuje się do snu.
"Reżyserka Dana Ranga odtwarza życie w kosmosie, używając prywatnych materiałów filmowych Clervoya oraz wywiadów z astronautami i psychologami, zbieranymi przez wiele lat. W płynny i lekki sposób - typowy dla stanu nieważkości - pozwala doświadczyć tego, jak wyczerpująca jest wyprawa w kosmos. Wysiłek psychiczny jest tu znacznie większy niż fizyczny" - opisują film organizatorzy festiwalu.
"Z dala od Ziemi i ludzkości, w ciągłym lęku, że śmierć może nadejść w każdej chwili, astronauta wydaje się sługą ludzkości. Na stacji kosmicznej liczy się jednak czysta funkcjonalność: uchwyty, monitory, naukowy eksperyment za każdym włazem, a także światło, które przypomina szpitalną salę operacyjną" - czytamy dalej w opisie.
Dokument "Jestem w kosmosie" został pokazany na festiwalu w piątek. Można go obejrzeć także w sobotę (w Kinotece).
10. edycja Planete+ Doc, imprezy prezentującej polskim widzom najciekawsze nowe filmy dokumentalne z całego świata, trwa w Warszawie od 10 maja, zakończy się w niedzielę. Seanse odbywają się w Kinotece i w kinie Iluzjon. Szczegółowe informacje o programie dostępne są na stronie internetowej planetedocff.pl. Polska Agencja Prasowa jest patronem medialnym festiwalu.