Artyści Teatru Bolszoj nie mają nam za złe
Rosyjscy artyści z teatrów Bolszoj i im. Stanisławskiego chcą wracać do Moskwy. Zapowiedzieli, że środowy koncert w Opolu będzie ostatnim w Polsce. Według nich, polscy widzowie nie bojkotowali ich występów i nie wyjeżdżają z przyczyn politycznych.
17.05.2005 | aktual.: 17.05.2005 20:55
Mamy na czwartek zarezerwowane bilety lotnicze do Moskwy, wracamy do domu - powiedział dziennikarzom zajmujący się kwestiami organizacyjnymi w grupie rosyjskich artystów Jewgienij Kern.
W minionym tygodniu media podawały, że koncerty artystów z Teatru Bolszoj zostały zbojkotowane przez polską publiczność po wystąpieniu prezydenta Rosji Władimira Putina podczas uroczystości z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Moskwie.
Polityka nie ma z tym nic wspólnego. Zawalił organizator(Podlaska Agencja Koncertowa)_ i próbował się usprawiedliwiać rzekomym pogorszeniem stosunków polsko-rosyjskich_ - tłumaczyła członkini zespołu Łarissa Rudakowa.
Nie mamy gwarancji, że kolejne występy dojdą do skutku, nie mamy zapewnionych hoteli i transportu, dlatego dalsze przebywanie artystów w Polsce uważam za niemożliwe - podkreślił Kern. Według planów, artyści teatrów Bolszoj i im. Stanisławskiego mieli po Opolu wystąpić jeszcze w Zielonej Górze, Szczecinie, Wrocławiu i Sopocie.
Ich zdaniem, nie było żadnego bojkotu ich koncertów, błędy popełnił organizator, który m.in. nie rozreklamował występów. Ludzie nie tylko nie oddawali biletów, a wręcz pytali nas, gdzie mogą je kupić - opowiadała Rudakowa.
Impresariem rosyjskich artystów, z którym podpisali umowę jest Cezary Szyjko, i to on poniesie ewentualne konsekwencje nie wypełnienia warunków kontraktu - zapowiadają rosyjscy artyści. Zaznaczyli, że wypłacono im tylko część należnych honorariów i zastanawiają się nad sądowym dochodzeniem należności.
W poniedziałek Szyjko złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właściciela Podlaskiej Agencji Koncertowej, który nie zapłacił za organizowane przez PAK koncerty w Warszawie i Białymstoku. Impresario ma zamiar także domagać się od właściciela PAK kar umownych za inne odwołane występy. Według Szyjki, chodzi mniej więcej o pół miliona złotych.
Tymczasem właściciel Podlaskiej Agencji Koncertowej (PAK) Wiktor Świtoniak uważa, że nie jest winien żadnych pieniędzy artystom z Teatru Bolszoj, bo umowę podpisywał nie z nimi, lecz z ich impresario, Cezarym Szyjko. Świtoniak powiedział, że artystom nie jest winien żadnych pieniędzy, bo nie z nimi podpisywał umowę.
Podobnie uważają Rosjanie. Kwestie rozliczeń pana Szyjko z PAK są jego sprawą. My mamy kontrakt z panem Cezarym - oświadczył Kern.
Na opolski koncert sprzedano około tysiąca biletów. Z tych wpływów wynagrodzenie otrzymają soliści moskiewskich teatrów.