Arszenik i niefortunni bandyci
Krakowska prokuratura otrzymała protokoły sekcji zwłok, z których wynika, że przyczyną śmierci dwóch mężczyzn, zatrzymanych w czerwcu w związku z napadem na konwój w Nowej Hucie, było zatrucie arszenikiem.
22.07.2003 | aktual.: 22.07.2003 19:27
Sprawa dotyczy napadu na konwój w Nowej Hucie 17 czerwca. Sprawcy, którzy ostrzelali konwojentów i nie skradli pieniędzy, zmarli po zatrzymaniu przez policję.
"Protokoły ostatecznie potwierdzają wstępne założenia, że przyczyną śmierci było zatrucie arszenikiem i że trucizna dostała się do organizmu drogą pokarmową" - powiedziała prok. Janina Chmielewska-Łucka z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Okoliczności śmierci obu mężczyzn i napadu mają wyjaśnić dwa odrębne śledztwa prowadzone w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie. Jedno dotyczy rozboju i wszelkich okoliczności związanych z napadem, drugie - okoliczności dotyczących śmierci zatrzymanych osób.
Postępowanie w sprawie śmierci będzie osobistym śledztwem prokuratora, co oznacza, że wszystkie czynności w sprawie wykonywać będzie sam prokurator, tzn. nie będzie zlecać żadnych czynności policji.
W toku tego postępowania zbadane będą m.in. wątki medyczne (dotyczące prawidłowości opieki lekarskiej) oraz policyjne (dotyczące prawidłowości zatrzymania). Badane będą również podawane przez niektóre media wątki powiązań policjantów z napadem.
Informacje w tej sprawie zamieścił "Newsweek", podając, że obaj mężczyźni pracowali w ochronie dyskoteki razem z policjantami, a jeden szkolił funkcjonariuszy w technikach walki. Tygodnik sugerował, że policjanci mogą być również związani z samym napadem.
Do napadu doszło 17 czerwca ok. godz. 15.30 w Nowej Hucie przy ul. Ujastek. Napastnicy ranili jednego z ochroniarzy w nogę i odjechali nie zabierając pieniędzy. Ujęto ich cztery godziny później w zasadzce przy drugim samochodzie, którym się poruszali.
Jeden z napastników - 25-letni mężczyzna, który był ranny w nogę i odurzony narkotykami, zmarł w nocy mimo reanimacji w policyjnej izbie zatrzymań, do której go przewieziono po konsultacji z lekarzem toksykologiem.
Drugi, 38-letni, poczuł się źle podczas przeprowadzanej wieczorem w dniu napadu wizji lokalnej i został przewieziony do szpitala na oddział toksykologii, gdzie zmarł ok. godz. 8 rano następnego dnia.
Z materiałów sprawy wynika, że tuż przed zatrzymaniem mężczyźni zażyli na oczach funkcjonariuszy pewną ilość białej substancji. Duże ilości tej substancji znaleziono w samochodzie, którym poruszali się mężczyźni.
Zdaniem prokuratury, te okoliczności mogłyby wskazywać na możliwość samobójczej śmierci obu mężczyzn. Nie wiadomo jednak, czy mężczyźni zażyli truciznę świadomie.