Armia śle wezwania, a poborowi w Anglii
Wyjazd z kraju nie załatwia sprawy powołania do armii - pisze "Dziennik".
Gazeta przypomina, że trwa jesienny pobór do armii. Wojskowe Komendy Uzupełnień chcą wcielić do wojska jeszcze 20 tysięcy poborowych. Mogą mieć z tym problem. Młodzi ludzie, aby uniknąć powołania, wyjeżdżają za granicę nie informując o tym żadnego urzędu - pisze "Dziennik". Poborowi nie zgłaszając swojego wyjazdu naruszają obowiązek meldunkowy. Za miganie się od służby wojskowej grożą nawet dwa lata.
Podpułkownik Sylwester Michalski ze sztabu Generalnego Wojska Polskiego przestrzega poborowych, że wyjazd z kraju jedynie opóźnia powołanie. Do wojska można powołać każdego, kto nie skończył 50. roku życia.
Na to jednak poborowi też mają swoją metodę. Mogę poinformować urząd, że wyjeżdżam za granicę, i nie wracać do kraju, dopóki nie skończę 50 lat. Wojsko mam z głowy i spokojnie sobie żyję - mówi jeden z rozmówców "Dziennika", który wyjechał do Irlandii zaraz po ukończeniu studiów.
Według podpułkownika Lecha Matyszczyka, szefa wydziału w zarządzie organizacji i uzupełnień Sztabu Generalnego WP, jeżeli ktoś w ten sposób pojmuje patriotyzm, to oczywiście może tak postąpić. Konstytucja, która powinna być dla nas pewnego rodzaju katechizmem, daje obywatelom prawa, ale i nakłada na nich obowiązki. Chętnie dopingujemy polskie drużyny w zawodach sportowych, ale spełnianie obowiązku patriotycznego już nie bardzo nam się uśmiecha - mówi dziennikowi. (IAR)