ŚwiatArmeńczycy wybierali parlament, opozycja mówi o kupowaniu głosów

Armeńczycy wybierali parlament, opozycja mówi o kupowaniu głosów

Armeńczycy wybierali parlament. Wybory uważane są za test dla demokracji w tej
poradzieckiej republice kaukaskiej - osamotnionej i pozbawionej
bogactw naturalnych.

12.05.2007 | aktual.: 12.05.2007 19:24

Na trzy godziny przed zamknięciem lokali (o 20.00 - 17.00 czasu polskiego) frekwencja wynosiła 45,8% - podała centralna komisja wyborcza.

Generalnie, według komisji, głosowanie przebiegało spokojnie, chociaż prozachodnia opozycja informowała o przypadkach kupowania głosów w wielu regionach kraju.

O 131 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym walczyły 22 partie i jeden blok. Uprawnionych do głosowania było blisko 2,3 mln osób. Pierwsze wyniki mają być znane w niedzielę o godz. 14.00 (11.00 czasu polskiego).

Za faworyta uchodzi Republikańska Partia Armenii (RPA) premiera Serża Sarkisjana, wiernego sojusznika i potencjalnego następcy prezydenta Roberta Koczariana.

Zagrozić może jej jedynie "Dostatnia Armenia", także proprezydencka partia, założona w 2005 r. przez dawnego sportowca a dziś miliardera, Gagika Carukiana.

Oddając głos prezydent Koczarian wyraził nadzieję, że również w nowym parlamencie uzyska wystarczająco silne poparcie do rządzenia. Wcześniej ten stojący blisko Rosji polityk zapowiadał, że nie dopuści w swoim kraju do zmiany władzy na wzór Ukrainy i Gruzji i zdecydowany jest użyć w razie potrzeby siły.

Przebieg głosowania obserwowało blisko 400 obserwatorów zagranicznych, z tego 300 z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).

Zdaniem zachodnich obserwatorów, poprzednie wybory nie spełniły demokratycznych standardów. Tymczasem od przebiegu sobotnich wyborów UE i USA uzależniają swoje stosunki z Erewanem.

W przypadku stwierdzenia fałszerstw opozycja nie wyklucza zorganizowania w niedzielę protestów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)