Areszt dla mężczyzny, który groził turystom na Wawelu
Na dwa miesiące sąd aresztował mężczyznę, który na Wawelu groził turystom i wjechał na dziedziniec zamku samochodem - poinformowała rzeczniczka krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska.
Dodała, że 48-letni Grzegorz Ś. nie przyznał się do zarzutów i złożył wyjaśnienia. Według niego zdarzenia na Wawelu wyglądały inaczej, niż są przedstawiane. Mężczyzna twierdzi, że nikomu nie groził, a jeździł samochodem po wawelskim dziedzińcu, bo zamkowi strażnicy chcieli go zastrzelić.
Marcinkowska przypomniała, że prokuratura wnioskowała do sądu o orzeczenie tymczasowego aresztu z obawy, że mężczyzna może dopuścić się matactwa i ponownie popełnić przestępstwo.
48-letniemu Grzegorzowi Ś. policja, która prowadzi dochodzenie w sprawie zdarzenia na Wzgórzu Wawelskim, postawiła zarzuty stosowania przemocy i gróźb wobec funkcjonariuszy publicznych, jakimi są pracownicy straży zamkowej.
Mężczyzna odpowie także za groźby karalne oraz narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia osób przebywających na Wawelu. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
W środę rano 48-latek kierujący seatem ibizą próbował wjechać na Wzgórze Wawelskie od strony Bramy Herbowej. Widząc idących alejką ludzi, wysiadł z samochodu i zaczął im wygrażać siekierą. Kiedy ksiądz prowadzący grupę zareagował, mężczyzna wrócił do samochodu i gwałtownie ruszył w kierunku ludzi. Strażnicy ze straży zamkowej reagując na sytuację, oddali strzał ostrzegawczy, a potem kolejny w oponę samochodu. Mężczyzna mimo to przedostał się na dziedziniec zamku, po którym krążył samochodem.
Grzegorza Ś. zatrzymali i obezwładnili policjanci. Był trzeźwy. - Pytany przez policjantów w radiowozie, dlaczego tak się zachował, odpowiedział, że Wawel jest jego domem i nie lubi obcych - mówił rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak.
Zamek Królewski na Wawelu odwiedza co roku ponad milion turystów.