Archiwa IPN tylko dla naukowców
IPN ma udostępniać akta archiwalne do celów
badawczych tylko tym, którzy wykażą, że wiążą się one ściśle z
tematem ich pracy naukowej - informuje "Rzeczpospolita".
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie podzielił we wczorajszym wyroku stanowisko prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, że użyty w ustawie o IPN termin "prowadzenie badań naukowych", należy interpretować w sposób ścisły. Utrudni to wgląd w teczki, a m.in. dziennikarzom go uniemożliwi - twierdzi gazeta. Sąd rozpatrywał skargę Ewy T. (imię i inicjał zmienione) dotyczącą odmowy udostępnienia jej teczki matki, nieżyjącej już działaczki opozycji demokratycznej Małgorzaty Z. (imię i inicjał również zmienione).
Jeśli wyrok się uprawomocni, jakie może przynieść skutki dla dziennikarzy? Dotychczas mogli prosić IPN o wydanie akt, korzystając z tego, że w ustawie wśród celów, które uzasadniają korzystanie z archiwów instytutu, zostały wymienione także "publicystyczne". Kolegium IPN stanęło na stanowisku, że upoważnia to prezesa instytutu do zezwolenia na korzystanie z akt dziennikarzom. Nie wszystkim, a tylko mającym w dorobku artykuły publicystyczne o tematyce historycznej - wyjaśnia dziennik.
Taką interpretację zakwestionowała w lutym Ewa Kulesza, główny inspektor ochrony danych osobowych. Jej zdaniem również to sformułowanie odnosi się do naukowców i pozwala im wykorzystywać dokumenty z archiwów IPN nie tylko w publikacjach ściśle naukowych, lecz także w artykułach lub książkach o lżejszym, publicystycznym charakterze. Dziennikarze w ustawie nie są wymienieni, a zatem nie należy im się dostęp do archiwów. Wczorajszy wyrok wskazuje, że WSA podziela interpretację pani inspektor, niekorzystną dla dziennikarzy - pisze "Rzeczpospolita".