Apelacje ws. zakażeń żółtaczką w stacji dializ
Oskarżeni ws. zakażenia pacjentów żółtaczką typu C w stacji dializ w Ostrowie Wielkopolskim zakwestionowali wyroki, jakie w ich sprawie wydał pod koniec września Sąd Okręgowy w Kaliszu i złożyli apelacje - poinformował jeden z obrońców.
W okresie od grudnia 2005 r. do lipca 2006 r. w ostrowskiej stacji zostało zakażonych 52 pacjentów.
W pierwszej instancji sąd orzekł wobec b. pielęgniarki oddziałowej stacji Renaty R. karę łączną 3 lat więzienia oraz 2,5 roku więzienia dla b. ordynatora tej stacji - Stanisława T.
Nie zgadzamy się z ustaleniami sądu i wymiarem kary. Zasadniczym naszym zarzutem jest uznanie przez sąd winy oskarżonych - powiedział obrońca Renaty R., mecenas Leszek Kruszwicki. Dodał, że apelacji od wyroków nie złożyła prokuratura.
Oskarżenie zarzuciło Renacie R. m.in. wykonywanie zabiegów medycznych bez użycia jednorazowych rękawiczek i ponowne wpuszczanie krwi po badaniach do krwioobiegu chorych oraz niewymienianie rurek kapilarnych w jonometrze (urządzenie do badania poziomu elektrolitów w organizmie). Byłego ordynatora oskarżono o podobne czyny, będące rezultatem braku nadzoru nad personelem. Pielęgniarce i lekarzowi zarzucono oprócz tego posiadanie amfetaminy.
Proces w tej sprawie trwał pół roku. Oskarżeni przebywali w aresztach jedenaście miesięcy. Zarzucane im czyny zagrożone są karą do ośmiu lat więzienia.
Sam sąd podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że w śledztwie i podczas procesu nie było możliwe udowodnienie oskarżonym, że umyślnie bądź nieumyślnie zakazili któregokolwiek z pacjentów. Uznał jednocześnie, że przy ocenie społecznej szkodliwości czynu należy jednak brać pod uwagę skalę tego, co się wydarzyło w stacji.
Według Kruszwickiego, Renata R. jest niewinna, ponieważ zabrakło dostatecznych dowodów, żeby uznać postawione jej zarzuty. Obrona wniosła w apelacji o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia sądowi pierwszej instancji.
Dla prokuratury, która żądała wyższych wyroków, wysokość kary była satysfakcjonująca, ponieważ sąd podzielił jej argumentację, iż doszło do sprowadzenia niebezpieczeństwa szerzenia się chorób zakaźnych.
Odwołania Renaty R. i Stanisława T. rozpatrzy Sąd Apelacyjny w Łodzi.