Apelacja ws. opłat w szpitalu klinicznym
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku odbyło
się postępowanie apelacyjne w sprawie b. dyrektora
miejscowego szpitala klinicznego, uznanego w I instancji za
winnego bezprawnego wprowadzenia opłat w tej placówce. Choć sąd
grodzki odstąpił od wymierzenia mu kary, obwiniony Jerzy Kamiński
złożył apelację. Jego obrończyni domagała się uniewinnienia lub
ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego
rozpoznania.
Wyrok w tej sprawie ma być ogłoszony w przyszły czwartek.
Przez dwa dni w listopadzie 2003 roku pacjenci mogli w szpitalu klinicznym Akademii Medycznej w Białymstoku dobrowolnie płacić za wizyty w przychodniach specjalistycznych po 15 zł, jednocześnie podpisując deklarację o zrzeczeniu się prawa do ubezpieczenia w Narodowym Funduszu Zdrowia.
Dzięki temu byli przyjmowani przez lekarza specjalistę poza niskim limitem, ustalanym na podstawie kontraktu z Funduszem, więc bez oczekiwania w nawet kilkumiesięcznej kolejce.
Takie postępowanie dyrekcja tłumaczyła wyczerpującym się limitem przyjęć z kontraktu oraz faktem, że nie chce bardziej zadłużać szpitala, przyjmując pacjentów ponad limit.
Szpital wycofał się z opłat pod wpływem powszechnej krytyki oraz dlatego, że akcję zaczęli bojkotować niektórzy szpitalni lekarze, którzy nie chcieli przyjmować pacjentów zwykle przychodzących do nich na droższe wizyty prywatne.
Zarzut naruszenia ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w NFZ postawiła ówczesnemu dyrektorowi szpitala policja. Sprawę zakwalifikowała jako wykroczenie i domagała się ukarania dyrektora szpitala grzywną.
Sąd pierwszej instancji uznał winę dyrektora szpitala, ale odstąpił od wymierzenia mu kary. Sędzia powołał się wówczas na aspekt społeczny sprawy i podkreślił, że obwiniony próbował coś zmienić w nieracjonalnie funkcjonującym systemie ochrony zdrowia.
Mecenas Agnieszka Zemke-Górecka przekonywała w czwartek sąd drugiej instancji, że pacjenci dobrowolnie zrzekali się prawa do ubezpieczenia w Narodowym Funduszu Zdrowia i byli zadowoleni, bo płacąc za poradę omijali kolejkę, a obwiniony dyrektor działał w dobrej wierze i jego czyn nie był szkodliwy społecznie.