Apelacja Urbana za znieważenie papieża odwlecze się
Jerzy Urban chce uniewinnienia od wyroku skazującego go na 20 tys. zł grzywny za znieważenie Jana Pawła II jako głowy Państwa Watykańskiego. Sąd Apelacyjny w Warszawie odroczył bezterminowo rozpatrzenie apelacji, bo chce wyjaśnić zawiłe kwestie prawne w całej sprawie.
08.12.2005 | aktual.: 08.12.2005 18:18
SA nie wydał w czwartek wyroku, gdyż podzielił wątpliwości prawne obrony, związane m.in. z podstawowym warunkiem ścigania w Polsce przestępstwa znieważenia głowy Państwa Watykańskiego - karalności tego czynu także w Watykanie.
Powodem procesu był artykuł Urbana pt. "Obwoźne sado-maso" z sierpnia 2002 r., zamieszczony w "Nie" tuż przed pielgrzymką papieża do Polski. Urban napisał m.in.: "Kochany staruszku! Połóż się do łóżka. Przykryj kołderką. (...) Wyrzuć te starcze środki dopingowe, którymi Cię szpikują jak byczków hodowanych na olimpiadę, żebyś mógł przez godzinę ruszać nogą i mniej trząść ręką. (...) Choruj z godnością, gasnący starcze, albo kończ waść, wstydu oszczędź". Urban nazwał też papieża m.in. "Breżniewem Watykanu", "żywym trupem" i "sędziwym bożkiem".
Po doniesieniach oburzonych czytelników prokuratura oskarżyła Urbana o znieważenie papieża jako głowy obcego państwa, za co grozi kara do 3 lat więzienia.
Urban nie przyznał się do zarzutu. Twierdzi, że jego intencją nie była zniewaga; chciał tylko pokazać, że "przy pewnym stanie zdrowia nie powinno się już być gwiazdorem widowisk ulicznych". Zapewniał, że jest gotów wyrazić ubolewanie i przeprosić, jeśli zwróci się o to do niego "uprawniony przedstawiciel dyplomatyczny Watykanu".
W styczniu tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie niejednogłośnie skazał redaktora naczelnego tygodnika "Nie", podkreślając, że wolność słowa nie ma charakteru absolutnego, a krytyka osób publicznych nie może naruszać ich czci. Jednocześnie sąd uznał za zbyt surową żądaną przez prokuraturę karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 20 tys. zł grzywny.
Sąd podkreślał, że sprawa jest precedensowa, bo nigdy nie było w Polsce procesu o znieważenie głowy Watykanu. Po analizie norm prawnych obowiązujących w Watykanie sąd - wbrew stanowisku obrony - uznał, że zachowana jest zasada wzajemności - czyli że w Państwie Watykańskim jest ścigane przestępstwo znieważenia głowy obcego państwa, np. Polski (tylko wtedy można ścigać znieważenie głowy Watykanu w Polsce).
Urban komentował, że wyrok świadczy o "sklerykalizowaniu wymiaru sprawiedliwości". Dodawał, że nie liczy na powodzenie apelacji, ale będzie się odwoływał nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
W czwartek obrońca Urbana mec. Eugeniusz Baworowski długo wypytywał biegłego z prawa kościelnego ks. prof. Józefa Krukowskiego co do zawiłych kwestii zasady wzajemności w prawie Watykanu. Wątpliwości te podzielił zarówno prokurator, jak i sąd, który zobowiązał biegłego do uzupełnienia opinii. Nowy termin procesu będzie wyznaczony po jej wpłynięciu.
Tego dnia zeznawała też dr Katarzyna Kłosińska, biegły językoznawca, która w swej opinii stwierdziła, że zwroty Urbana były obraźliwe dla papieża. On sam to kwestionował, zarzucając jej stronniczość. Przecież tytuł sztuki Lwa Tołstoja pt. "Żywy trup" nie jest poniżający dla głównego bohatera, lecz wyraża współczucie - argumentował. Biegła replikowała, że "tekstem publicystycznym rządzą inne prawa niż artystycznym".
Czy pani nie dostrzegła, że mój tekst był felietonem satyrycznym? - pytał dalej Urban. Pewne zwroty są znieważające niezależnie od gatunku dziennikarskiego - odparła biegła. Spytana zaś przez Urbana, "czy bezbożnik ma pisać językiem wyznawcy", odpowiedziała: Nie, ale może pisać w sposób neutralny, a krytyka nie musi obrażać jej przedmiotu.
Apelacja domaga się uniewinnienia Urbana z powodu m.in. niespełnienia zasady wzajemności i nieprzekroczenia przez Urbana dopuszczalnego prawa do wolności krytyki.