Apel ws. uhonorowania Stefanii Wilczyńskiej
Uhonorowania Stefanii Wilczyńskiej aleją przy Muzeum Historii Żydów Polskich chcą autorzy apelu podpisanego m.in. przez pisarza Józefa Hena i Andrzeja Szpilmana. Wilczyńska była współpracowniczką Janusza Korczaka; zginęła w Treblince.
31.05.2013 | aktual.: 31.05.2013 09:27
- Muzeum Historii Żydów Polskich powinno znajdować się w sąsiedztwie nazwisk dwóch Polek o ogromnej odwadze - powiedziała Dana Rothschild z portalu Erec Israel, który jest inicjatorem pomysłu.
Aleja przed muzeum nosi imię Ireny Sendlerowej uhonorowanej tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Imieniem Wilczyńskiej - według pomysłodawców - miałaby zostać nazwana aleja na tyłach obiektu.
Rothschild powiedziała, że wniosek z podpisami wkrótce trafi do miejskiego urzędu. Uchwały w sprawie nadania nazw m.in. ulicom, placom podejmuje Rada Warszawy po wcześniejszym zaopiniowaniu m.in. przez komisję ds. nazewnictwa miejskiego.
Apel w sprawie uhonorowania Wilczyńskiej podpisali m.in. syn Władysława Szpilmana - Andrzej Szpilman, pisarz Józef Hen, który jako dziecko współpracował z założonym przez Janusza Korczaka "Małym Przeglądem", przewodniczący stołecznej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej Piotr Kadlcik, syn ocalonych z getta warszawskiego Roman Wroblewski, reżyser Zbigniew Rybczyński.
Stefania Wilczyńska urodziła się 26 maja 1886 roku w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Skończyła znaną w Warszawie pensję Jadwigi Sikorskiej, potem studiowała przyrodę na uniwersytecie w belgijskim Legie. Po powrocie do Warszawy w 1909 roku podjęła pracę w zaniedbanym przytułku dla żydowskich sierot na ulicy Franciszkańskiej prowadzonym przez Towarzystwo Pomoc dla Sierot. Wykazała się energią i zmysłem organizacyjnym i wkrótce została mianowana kierowniczką. Tam poznała Janusza Korczaka.
W 1912 r. zorganizowali oni finansowany przez Towarzystwo Pomoc dla Sierot nowy dom dla dzieci żydowskich w Warszawie przy ul. Krochmalnej 92. 7 października Korczak, Wilczyńska i 85 dzieci zamieszkali w nowym budynku. Wychowawcy pracowali bez wynagrodzenia, a Wilczyńska wyprowadziła się ze swego zamożnego domu rodzinnego, aby zamieszkać z dziećmi. Korczak stosował nowatorskie metody pedagogiczne, niektóre pomysły, jak na przykład system dyżurów, podsunęła mu pani Stefania.
W 1914 roku, gdy Korczak został powołany do wojska, kierownictwo Domu Sierot, w którym liczba wychowanków rosła a warunki materialne pogarszały się, objęła Wilczyńska. Samodzielnie kierowała sierocińcem do 1918 roku, kiedy Korczak powrócił z wojny.
Ida Merżan, jedna z wychowanek Wilczyńskiej wspominała: "pani Stefa była z nami cały czas. Wstawała przed nami, ostatnia kładła się spać, nawet chora nie przerywała pracy. (...) Wysoka, w czarnym fartuchu, włosy ostrzyżone po męsku, zawsze uważna i czujna, nawet podczas odpoczynku pamiętała o każdym dziecku. W nocy wstawała by przykryć dzieci, wysadzić moczące się, dowiedzieć się, czemu któreś jęczy przez sen. (...) Dom był pełen pani Stefy, czuliśmy wszędzie jej myśl, troskę".
W 1931 roku Wilczyńska odbyła podróż do Palestyny. Po powrocie do Domu Sierot zastała, wbrew temu, czego oczekiwała, wzorowy porządek; czuła się niepotrzebna i myślała o emigracji na stałe. Także Korczak coraz częściej mówił o konieczności przekazania pracy w Domu Sierot w ręce młodszych wychowawców.
W 1937 roku, po 25 latach pracy, Wilczyńska odeszła z Domu Sierot i rozpoczęła pracę w Centrali Towarzystw Opieki nad Sierotami i Dziećmi Opuszczonymi jako konsultant do spraw wychowawczych. W 1938 roku Wilczyńska wyjechała do Palestyny, chciała pracować nad zasadami wychowywania dzieci w kibucach. Do Polski wróciła w maju następnego roku zaniepokojona zbliżająca się wojną i objęła stanowisko wychowawczyni w Domu Sierot.
W getcie Dom Sierot początkowo funkcjonował przy ul. Chłodnej 33, a następnie w budynku pod podwójnym adresem Sienna 16/ Śliska 9. Ani Korczak ani Wilczyńska nie zgodzili się na propozycje ratunku, ukrycia po aryjskiej stronie. Zginęli razem z dziećmi w Treblince w sierpniu 1942 roku.