Antyrządowe demonstracje studentów na Węgrzech
Ponad 2000 studentów wyższych uczelni protestowało w poniedziałek wieczorem w Budapeszcie przeciw nowej ustawie o szkolnictwie wyższym, która wprowadza częściową odpłatność za studia na niektórych kierunkach.
11.12.2012 | aktual.: 11.12.2012 00:50
Studenci przemaszerowali od kampusu uniwersytetu budapeszteńskiego pod gmach parlamentu. Na czele demonstracji niesiono flagi narodowe i transparent z napisem: "Uniwersytety są nasze".
"Nie chcemy płacić za studia!" - krzyczeli demonstranci. Mimo iż pochód sparaliżował całkowicie centrum Budapesztu, policja nie interweniowała, a mieszkańcy stolicy spontanicznie przyłączali się do studentów. Ich protest poparła również węgierska opozycja.
W Segedynie na południu kraju kilku profesorów i 40 studentów rozpoczęło w poniedziałek strajk okupacyjny wyższej uczelni. Żądania studentów poparł także rektor. Studenckie demonstracje odbyły się również w Debreczynie i Peczu.
Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, przyjęta w ubiegłym tygodniu głosami deputowanych rządzącego Fideszu, ogranicza liczbę miejsc na uczelniach finansowanych przez państwo o 40 procent. Cięcia dotykają kierunków humanistycznych, ekonomi i prawa.
O ile w tym roku akademickim rząd sfinansuje na przykład studia 800 prawników, to w przyszłym - jedynie 100. Bezpłatnie, na wyższych uczelniach będzie mogło studiować dziesięć tysięcy osób. Zdaniem rządu, odpowiada to aktualnemu zapotrzebowaniu: kształceniu politechnicznemu.
Co prawda, studenci mogą studiować na wybranych kierunkach, ale wówczas studia są odpłatne. Semestr nauki będzie kosztował teraz około 1200 euro.
Zgodnie z nową ustawą o szkolnictwie wyższym, absolwenci publicznych uczelni muszą również odpracować w kraju dwukrotnie dłuższy okres niż czas trwania ich studiów. W przeciwnym wypadku muszą zapłacić połowę kosztów i kształcenia. Ta zasada obowiązuje do 20 lat od ukończenia studiów.
Studenci ostrzegli, że będą wyjeżdżać z Węgier na studia w innych krajach Unii. Liczą na przeforsowanie swoich żądań. Minister do spraw społecznych, kultury i oświaty Miklos Rethalyi zapowiedział jednak, że ich postulaty nie zostaną spełnione. Studenci planują kolejne protesty.